Porwanie taksówkarza na trasie z Głogowa do Wschowy! To była akcja, jak z filmów
Najpierw nie chcieli zapłacić za kurs. Potem pobili kierowcę, oblali benzyną i wrzucili do bagażnika jego własnego samochodu...
Zdarzenia, do których doszło w miniony weekend (12-13 grudnia) na trasie z Głogowa do Wschowy mogłyby posłużyć za scenariusz niejednego serialu kryminalnego. Jednak w tym wypadku wszystko działo się naprawdę, choć podobnie jak to bywa w serialach, na końcu i tak tryumfowała sprawiedliwość.
Zaczęło się w samym środku nocy, o godz. 3.30, gdy dyspozytorka jednej z głogowskich korporacji taksówkarskich wysłała 33-letniego kierowcę na zamówiony kurs.
Krótko później do samochodu wsiadło dwóch mężczyzn, którzy wskazali adres w powiecie głogowskim. Niestety, od początku podróż nie należała do najprzyjemniejszych. Pasażerowie nie należeli do spokojnych i opanowanych, a ich agresywne zachowanie wzmagał wypity wcześniej alkohol. Początkowo jedynie odmówili zapłaty za kurs, później było tylko gorzej.
Mężczyźni zaczęli szarpać taksówkarza, pobili go, oblali benzyną i grozili śmiercią.
Później ograbili taksówkarza ze wszystkich wartościowych przedmiotów (oprócz pieniędzy czy kart była to m.in. złota obrączka) i wrzucili go do bagażnika jego własnej taksówki. Samochód ruszył, ale na szczęście taksówkarza tuż przed Wschową zaczął szwankować.
Porywacze porzucili więc auto
O godz. 6.00 nienaturalnie zaparkowana taksówka zwróciła uwagę jednego z mieszkańców Wschowy, który słysząc odgłosy z bagażnika uwolnił właściciela auta i powiadomił policję. - Samochód stał zaparkowany w okolicy ronda na ul. Daszyńskiego - mówi Maja Piwowarska, rzecznik wschowskiej policji. - To właśnie uwolniony taksówkarz stał się dla nas pierwszym źródłem informacji o porywaczach podając ich rysopis - dodaje. Na nogi błyskawicznie została postawiona cała komenda. Po wszczętym przez komendanta alarmie na poszukiwanie porywaczy ruszyli wszyscy mundurowi.
Mobilizacja opłaciła się, bo kilkadziesiąt minut po uwolnieniu taksówkarza, na parkingu jednego ze wschowskich marketów, zatrzymano dwóch głogowian w wieku 20 oraz 31 lat.
- Młodszy miał około promila alkoholu w organizmie, starszy odmówił badania alkomatem, więc pobrano mu krew. Znaleziono przy nich wszystkie ukradzione przedmioty - wyjaśnia M. Piwowarska.
Po wytrzeźwieniu napastnicy usłyszeli wyjątkowo rozbudowane zarzuty. Za m.in. rozbój, uszkodzenie ciała, pozbawienie wolności czy kradzież grozi im do 12 lat więzienia. Sąd przychylił się do wniosku o tymczasowe aresztowanie, więc para porywaczy najbliższe trzy miesiące spędzi za kratkami.