Polityczne gry i zagrywki [komentarz]
Paweł Kukiz, romantyk polskiej polityki, choć tak naprawdę miał jak najgorsze zdanie o narodowcach („Nienawidzę (...) tych psychopatów, którzy mówią, że należy Żydów mordować, kur..., albo murzyna zastrzelić, dostaję białej gorączki” - podsłuchany cytat), to jednak stanął z nimi pod wspólnym politycznym szyldem.
Pytanie, czy tylko w Polsce w ten sposób robi się politykę - wybaczą Państwo - pozostawię bez odpowiedzi.
Od początku tej kadencji Sejmu komentatorzy oceniali, że Jarosław Kaczyński „zje” kukizowców jak przystawkę, ponieważ dokładnie to samo robił z wcześniejszymi koalicjantami - Ligą Polskich Rodzin czy z Samoobroną.
Przewaga PiS w Sejmie nie jest wielka, co udowodniło niedawne głosowanie w sprawie sędziego - kandydata do Trybunału Konstytucyjnego. Każda poselska „szabla”, która wzmocni PiS - będzie mile widziana. Tylko po co Paweł Kukiz wypowiadał wcześniej tyle wzniosłych słów w sprawie wejścia do polityki i jej recenzowania? Dobre chęci nie wystarczyły, są układy, układziki, a pewnie i czasami nieformalne poparcia.
W ostatnim ćwierćwieczu politycznym w niebyt popadały już nie takie partie, nie będziemy i my żałować ugrupowania Kukiz‘15.
Narodowcy - dzięki także takim politykom jak Paweł Kukiz - znaleźli się na salonach i teraz mogą spokojnie świętować, jak ostatnio miało to miejsce w Białymstoku. To od obecnych polityków będzie zależało, jakie miejsce przypadnie im najpierw w bieżącej polityce, a później w historii. Tylko politycy ugrupowań władzy jakoś niechętnie wcielają się w rolę komentatorów poczynań narodowców.
I coś z naszego podwórka: Bydgoszcz - po Warszawie i Łodzi - dołączyła do miast respektujących orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Oczywiście przypadkowo w każdym z tych miast rządzi Platforma Obywatelska. Mamy więc do czynienia z kolejnym frontem partyjnej walki PO z PiS. I co my z tego będziemy mieli?