Podwyżki opłat za śmieci nie będzie!
Prezydent Bruski wycofuje się ze swojego pomysłu opłat za śmieci od metrażu mieszkań. - Zabrakło akceptacji społecznej - przyznaje.
Siedemdziesiąt pięć procent mieszkańców Bydgoszczy spośród tych, którzy wzięli udział w konsultacjach społecznych na temat sposobu obliczania opłat za wywóz śmieci, opowiedziało się za starą metodą naliczania stawek, czyli od osoby, a nie od powierzchni mieszkania. Oficjalnie konsultacje zakończą się jutro. Były to pierwsze konsultacje realizowane według nowych zasad, przyjętych niedawno przez ratusz. Można było wyrazić swój głos na papierze, za pośrednictwem tradycyjnej skrzynki do głosowania albo skorzystać z aplikacji internetowej.
- Podjęto różne działania, by udział mieszkańców miasta w konsultacjach był jak najbardziej szeroki. Wykorzystano ponad dziesięć różnych aktywności. Staraliśmy się dotrzeć do każdego mieszkańca, do każdego gospodarstwa domowego. Wydaje się, że więcej już zrobić nie możemy. Będziemy natomiast wyciągać wnioski z tego, że tak mało osób wzięło udział w tych konsultacjach - powiedział Rafał Bruski na wczorajszej konferencji prasowej.
Władze miasta wycofują się z obydwu opcji. Nie będzie podwyżek opłat o 50 groszy od osoby ani naliczania stawek od powierzchni mieszkania.
Za śmieci nie płaci 50 tysięcy bydgoszczan. Władze szukają sposobu na uszczelnienie systemu opłat. Z wyliczeń urzędników ratusza wynika, że rocznie budżet miasta traci trzy miliony złotych z powodu niedoskonałego systemu gospodarowania odpadami.
Były spotkania z zarządcami nieruchomości, spółdzielniami i radami osiedli oraz 13 punktów konsultacyjnych w mieście. Były też ulotki w skrzynkach pocztowych. Niestety, frekwencja podczas konsultacji społecznych na temat opłat za śmieci była słaba. Zaledwie 0,9 proc. mieszkańców Bydgoszczy wypowiedziało się w sprawie metod obliczania stawki śmieciowej. Dokładnie oddano 3165 głosów.
- Nie chodziło nam o podniesienie opłat, tylko o znalezienie sposobu na to, aby 50 tysięcy osób, które dzisiaj są poza systemem, obciążyć opłatami - tłumaczył się wczoraj Rafał Bruski, odpowiadając podczas konferencji prasowej na pytanie, czy nie żałuje, że z nowymi propozycjami w ogóle wystąpił. Jego pomysł uzależnienia opłat za wywóz odpadów od wielkości mieszkania wywołał falę oburzenia mieszkańców miasta.
- To nie są moje propozycje, tylko rozwiązania dopuszczone przez ustawodawcę. Skorzystało z nich na przykład Trójmiasto. Moim celem było wyeliminowanie różnych niekorzystnych zjawisk, jak choćby dzikie wysypiska. Jeśli ktoś nie pobiera pojemnika na śmieci, to znaczy, że podrzuca je komuś albo pali odpadami w piecu, albo wyrzuca do lasu - mówił Rafał Bruski.
Prezydent wycofał się również z opcji podniesienia o 50 groszy stawek naliczanych na dotychczasowych zasadach. Z ostatnich ustaleń ratusza wynika natomiast, że 35 procent odpadów pochodzi z nieruchomości niezamieszkanych. Odbieranie śmieci z tych miejsc ma być droższe.
- Do tej pory szacowaliśmy, że jest to mniej, bo 30 procent. W tej sytuacji przedstawię radnym projekt uchwały podnoszący stawki opłat za odbiór odpadów z terenów niezamieszkanych. To będzie jedyna propozycja - powiedział prezydent Bruski.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w Bydgoszczy mieszka 353 tysiące osób. Deklaracje wywozu śmieci złożyły jednak tylko 304 tysiące. Władze miasta doszły na tej podstawie do wniosku, że prawie 50 tys. mieszkańców nie płaci za śmieci. Podają jednocześnie alarmujące fakty. Choćby takie, że w ciągu ostatnich dwóch lat usunięto 323 „dzikie wysypiska”, co kosztowało 439 tys. zł.
Niepokojące jest również to, że blisko 45 proc. budynków w Bydgoszczy ogrzewanych jest przy użyciu pieców na paliwa stałe, w których często spalane są odpady. Co więcej, z ustaleń Biura Zarządzania Gospodarką Odpadami Komunalnymi wynika, że nadal w Bydgoszczy kuleje segregacja. Efekt?
- Prawie 3 miliony złotych deficytu w budżecie. A wiadomo, że każdy deficyt to mniej inwestycji w mieście - podkreślał wczoraj Rafał Bruski. Prezydent chce spotkać się z prezesami spółdzielni mieszkaniowych, by rozmawiać o pomysłach na uszczelnienie systemu opłat za wywóz odpadów. - Część mieszkańców płaci za tych, którzy tego nie czynią - dodaje.