Podróżnik z Nakła zbliża się do powiatu bydgoskiego
Wczoraj wieczorem Maciej Boinski zakończył wędrówkę przy nieczynnej linii kolejowej Pruszcz-Terespol. Martwi go, że przed sobą ma już tylko 65 km.
Cel coraz bliżej, jest nim ujście Brdy. Za sobą nakielanin ma już 10 dni wędrówki. Wyruszył 1 lutego. Przejść chce brzegiem wzdłuż całej rzeki. Uda się? Wszystko wskazuje, że tak.
Wczoraj pokonał 18 km, w dobrej kondycji.
- Czuję się wyjątkowo dobrze - zapewnia. - Z dnia na dzień mam coraz więcej siły. Nie mam już problemu z dźwiganiem ciężkiego plecaka. Niestety, do końca tak blisko... A oto relacja Macieja Boinskiego z kolejnego dnia wyprawy.
„Noc minęła spokojnie. Jedyne co mnie budziło to własne chrapanie. Nie spadła ani kropla deszczu, więc namiot składałem suchy. Wyruszyłem o 7. W ciągu godziny dotarłem do miejscowości Świt. To właśnie od tego miejsca zaczyna się najtrudniejszy dla kajakarzy odcinek Brdy zwany Piekiełkiem. Na dnie leży sporo głazów. Rzeka wyraźnie przyspieszyła. Nurt stał się jeszcze bardziej wartki. Obserwowałem to z wysokiego brzegu. Ciężko mi sobie wyobrazić, jak piekielnie trudno było flisakom spławiać tędy drewno.
Kolejna miejscowość to Piła Młyn. Ciekawostką jest to, że z końcem XIX wieku próbowano tutaj wydobywać węgiel. Działały trzy szyby: Zofia, Buko i Olga. Dalej rzeka już spowalnia. To efekt zbliżania się do Zalewu Koronowskiego. We wsi Gostycyn-Nogawica Brda do niego wpływa.
Tu zaczyna się nowy etap mojej wędrówki i nowy odcinek rzeki. Od razu zmienił się krajobraz. Brzegi są niższe, ale nadal malownicze. Kilka kilometrów dalej nurt stał się prawie niewidoczny. Zatoki zalewu są nadal pokryte cienkim lodem”.