Poczta szuka tych, którzy chcą nam przynieść listy
- Prasa nie przychodzi do nas na czas - skarżą się na listonoszy nasi Czytelnicy. Poczta Polska tłumaczy: są urlopy. Poza tym ciężko znaleźć ludzi do pracy
- Umów się dotrzymuje. Jeśli poczta zadeklarowała się, że będzie roznosić prasę, to powinna się z tego wywiązywać i dostarczać gazety codziennie. A tak, niestety, nie jest. Bywa, że w poniedziałek i wtorek dostanę gazetę, ale środowa przyjdzie już w czwartek. Z kolei piątkowa oraz weekendowa potrafią zostać dostarczone w... poniedziałek – mówi nam Leonard Przybyło, z Gorzowa. Podobnie jak kilkunastu innych Czytelników, zgłasza nam problem z terminowym otrzymywaniem „GL”.
Czytelnicy ze Słubic narzekają natomiast na kolejki na poczcie. – Kiedy nie przyjdę, to muszę odstać kilkanaście minut – mówi jeden ze słubiczan, a kolejni nasi Czytelnicy zwracają uwagą, że poczta już dawno zamieniła się w sklep.
- Problem związany jest z tym, że część pracowników idzie na urlop. Kiedyś, gdy listonosz szedł na wolne, zatrudnialiśmy osoby na zastępstwo. Dziś mamy tzw. rynek pracownika, a nie pracodawcy. I nie tylko my zmagamy się z brakiem osób chętnych do pracy. Można się o tym przekonać choćby w galeriach handlowych. Kto idzie tam na zakupy, może zobaczyć pełno ogłoszeń: „przyjmę do pracy”. A przecież powstają też w rejonie inne zakłady – mówi Michał Kuściński, dyrektor regionu sieci Poczty Polskiej w Gorzowie. Cały czas szuka chętnych do tego, by roznosić przesyłki. Listonosze w Lubuskiem zarabiają średnio 2,5 tys. zł brutto.
Niewielu chce zostać listonoszem za 2,5 tys. zł
- Gazety dostarczane są późno, a czasem wcale – przekazał nam pan Stefan, Czytelnik z ul. Sienkiewicza w Zielonej Górze. Kolejny Czytelnik, z ul. Łąkowej w Żaganiu, mówi że gazety otrzymuje co trzy dni. Podobnych głosów zebraliśmy już kilkanaście.
- Poczta już dawno zamieniła się w sklep. Człowiek idzie zapłacić za mieszkanie, a musi odpowiadać, że nie chce doładować konta w telefonie – to z kolei głos od Blanki Gardzińskiej z Gorzowa. Czytelnicy ze Słubic skarżą się nam natomiast na kolejki na poczcie.
- Każdy z przypadków niedostarczenia sprawdzimy i będziemy się starać ustalić przyczyny – mówi nam Michał Kuściński, dyrektor regionu sieci Poczty Polskiej w Gorzowie, które obejmuje całe Lubuskie. O odpowiedź nie będzie jednak trudno.
- Główną przyczyną problemu jest rynek pracy, który jest ciężki dla pracodawców. Dziś wiele firm poszukuje pracowników, więc ludzie nie mają problemów ze znalezieniem zatrudnienia. Jeśli gdzieś dostaną 100 zł więcej niż w danej chwili zarabiają, to zmieniają pracę. Utrudnienia, które mieliśmy w Żaganiu, wynikały z tego, że gdy część listonoszy zachorowała, to kolejna część zwolniła się z pracy – mówi M. Kuściński. Zwraca też uwagę, że problemy na poczcie pojawiły się w okresie urlopowym: - Kiedyś, gdy listonosz szedł na wolne, zatrudnialiśmy osoby na zastępstwo – mówi.
W Lubuskiem w Poczcie Polskiej pracuje około 1,4 osób. Listonoszami jest 600, a od początku tego roku nastąpiła rotacja na 25 proc. stanowisk. – Mieliśmy 140 chętnych, przyjęliśmy 130 osób. Tych dziesięciu brakuje – mówi dyr. Kuściński. Odnosi się też do działalności handlowej: - Od niej nie ma odwrotu. Gdyby jej nie było, nie mielibyśmy pieniędzy na zatrudnianie pracowników, a kolejki byłyby dłuższe. A co do samych kolejek. Pojawiają się zwykle popołudniu i wtedy staramy się, by w każdym okienku był pracownik.
Wynagrodzenie listonosza (brutto, z premią) to średnio 2,5 tys. zł. Poczta wciąż szuka chętnych do pracy. – Ogłoszenia o tym, że chcemy zatrudniać kolejne osoby, dajemy cały czas. By zostać listonoszem, wystarczy mieć średnie wykształcenie - mówi dyrektor.