PiS nie powie pas
Apogeum kryzysu sejmowego mamy już chyba za sobą, niezależnie od tego, czy opozycja zje wigilijną kolację w domu, czy na mównicy marszałka Kuchcińskiego.
Jarosław Kaczyński, który od piątku praktycznie się nie odzywał, objawił się na scenie w starannie dobranym momencie, gdy zamach w Berlinie i nadchodzące święta wypchnęły z centrum uwagi nieco już nużącą okupację sali plenarnej Sejmu przez PO i Nowoczesną.
Kilkudniowy kryzys zapewne rozejdzie się po kościach i opozycja bezpośrednio na konflikcie nic nie ugra. To PiS trzyma dalej karty w ręku i nie wygląda na to, aby miało w którymkolwiek momencie powiedzieć pas. Ta próba sił dowodzi jednak, że opozycja choć rozbita i skłócona, ma nadal spore zasoby mobilizacyjne.
Wracając do metafory karcianej: do stołu wrócił stary gracz Donald Tusk. Na razie ma słabe karty i nic nie licytował, ale dał wyraźny sygnał, że ma ochotę wrócić do gry.