Od redaktora: Poniedziałek rozpaczy
Jak to nic nie można przewidzieć? Przecież wielu krakało, że poniedziałek, pierwsza robocza doba po rewolucji w miejskiej łódzkiej komunikacji, będzie dniem rozpaczy dla pasażerów i dawno już nie było tak dogodnej okazji do wysłuchania kwiecistości polskiego języka przekleństw, jak wczoraj na przystankach.
Pewnie, zmiany wywołują emocje, o czym wie każdy, kto był zmuszony wespół z partnerem zmienić chociażby meble w kuchni. I rzecz jasna temu, iż autobusy i tramwaje jeździły nie tam, gdzie się przyzwyczailiśmy, informacje na przystankach, szczególnie dla starszych osób, zostały zawieszone za wysoko i są nieczytelne, a na chaos, stanie w korkach i próbę orientacji w nowych kierunkach trzeba było stracić kawałek życia, winni są sami pasażerowie, bo przecież miasto zorganizowało kolorową wielomiesięczną kampanię...
Niestety, pomysły na komunikację wprowadzane przez osoby, które tramwajami i autobusami nie jeżdżą, nie kończą się w poniedziałki.