Od redaktora: Nie matura, lecz co?
Lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera - mówiło się w nie tak jeszcze odległych czasach PRL, kiedy myślenie i pochodzenie inteligenckie było wręcz karane.
Lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera - mówiło się w nie tak jeszcze odległych czasach PRL, kiedy myślenie i pochodzenie inteligenckie było wręcz karane. No cóż, potrzebni byli wtedy „towarzysze z ludu” do roboty, a nie jakieś „wykształciuchy”.
Nieco później mówiło się, że „matura to bzdura”, bo tylko frajerzy się uczą, a ci najbardziej przedsiębiorczy mają od dawna swoje firmy i tłuką kasę w Polsce lub pracują na zmywaku za granicą i zarabiają prawdziwe pieniądze, czyli funty, euro lub dolary.
No to jak to jest w końcu z tą maturą, która zaczyna się dziś? Dlaczego każdego roku się ekscytujemy „egzaminem dojrzałości”, choć wielu twierdzi, że od lat nim nie jest?
Drodzy abiturienci! Nie przejmujcie się tym zupełnie. Matura to wprawdzie stresujący, ale też jeden z łatwiejszych egzaminów w życiu. I piszę to ja - ojciec tegorocznej maturzystki (były abiturient), który denerwuje się chyba bardziej niż córka. Tak to już jest z nami wykształciuchami. Połamania piór!