Nogi pewniejsze. Z zamkniętymi oczami. Felieton Grzegorza Żochowskiego
Świat obywatelskiej demokracji jest tak skonstruowany, jak się okazuje, że nie za wiele zależy od przeciętnego mieszkańca. Nie wiem, czy Państwo próbowali coś kiedykolwiek wskórać, ja na pewno zraziłem się nie raz.
Otuchą do podjęcia dzisiejszego tematu, którym wydaje mi się, że zajmuję się w Białymstoku jednoosobowo, jest wspomnienie, że przynajmniej raz mi się udało. Kiedy urzędnicy i rządzący miastem kołysali się bezradni, wpatrzeni metafizycznym wzrokiem w jakiś odległy punkt na horyzoncie wszechświata (chodziło o to, żeby publikować wyniki z głosowań nad miejskimi uchwałami, żeby wszyscy mogli wiedzieć kto i za czym podniósł rękę, a kto był przeciw) i dobrych parę lat trwały mądre rozważania, po co to w ogóle poruszać i dlaczego się nie da, zakasałem rękawy i sam zrobiłem stronę internetową, gdzie stosowne informacje umieszczałem, opatrując niewygodnymi dla niektórych statystykami frekwencji. Nie trwało już długo, kiedy niemoc biurokratyczna nagle pękła i odpowiednie dane zaczęto udostępniać w sieci. Ujawnianie głosowań trwa bez przeszkód do dzisiaj.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień