Na pieniądze z ręki do ręki decydują się głównie osoby zadłużone, np. alimenciarze. Jednak są w regionie również firmy, które robią fuchy bez faktur, bo tak jest dla wszystkich taniej.
Niektórzy, jak np. mieszkaniec Pakości chwalą sobie pracę na czarno: - Po co mi legalna? Żeby robić na komornika? Cwaniak, tylko na to czeka, na okazję, żeby mi wejść na pensję! Za zaległe alimenty. Od dwóch lat pracuję na lewo i mam pieniądze z ręki do ręki. Niedawno dostałem propozycje legalnej roboty, bo szefowi nagle zwolniło się dwóch ludzi. Odmówiłem, bo bym za dużo stracił. O, liczyć to ja jeszcze potrafię!
Alimenciarze żyją z niczego...
- W pracy komornika bardzo często słyszę od dłużników alimentacyjnych oficjalnie, że żyją z niczego - komentuje w rozmowie z „Pomorską” Robert Damski, komornik przy Sądzie Rejonowym w Lipnie. - Bardzo mnie fascynuje to zjawisko i chciałbym kiedyś poznać sekret jego działania. A tak już zupełnie poważnie, jako komornik często zwracałem uwagę na zjawisko szarej strefy wśród dłużników alimentacyjnych. Postulowałem wprowadzenie dozoru elektronicznego, który miałby utrudniać zatrudnianie na czarno. Pomysł został wprowadzony w życie i dozór może być stosowany. Niestety, pozostaje zadać zasadnicze pytanie, w ilu sprawach sądy o tym zdecydowały. Mamy narzędzie do walki z pracą na czarno, ale stanowczo zbyt rzadko z niego korzystamy. Dłużnicy nadal zatrudniani są bez umów, więc wciąż okradają swoje dzieci i nas, społeczeństwo.
Więcej i problemie osób pracujących na czarno - w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień