Magia świąt. Gdzie jej szukać?
Zawsze wraz z Bożym Narodzeniem pojawia się sprawa „magii tych niezwykłych świąt”. Ludzie mówią o niej bardzo dużo i zwykle rozmarzonym głosem, ale to chyba raczej zaklinanie rzeczywistości.
Kiedyś widziałem aktorkę, która wypowiedziawszy się do kamery o magii świąt, następnie bez ceregieli i magii obsztorcowała operatora za to, że sfilmował jej dłonie. Bo niektóre aktorki występują bez dłoni, bez nóg, a czasem grają tylko jedną połową buzi.
Są poradniki na temat magii świąt, ale głównie zajmują się tym, żeby znosić do domu sosnowe gałązki i kosze z szyszkami, wieszać na ścianach wielkie, czerwone skarpety i girlandy z ostrokrzewu, a na kominku stawiać koniecznie malowane jabłko, szklanego anioła i drucianego renifera z ruchomym łbem. O magię świąt zabiegają najgłówniej sklepy, tam się zawsze najbardziej żarzy od światełek i choinek. Ale myślicie, że jest tam magia świąt? Skądże! W galeriach tłoczą się ludzie oburzeni komercjalizacją świąt, oburzenie sięga zenitu przede wszystkim na parkingach. Mój kumpel chciał w tym roku odłączyć się od zakupowego szału i zrobić swojej żonie rzeźbę diabła z razowego makaronu i bombki z muliny. Ale nie miał ani razowego makaronu, ani muliny, ani tak zwanego kleju hobbystycznego, więc musiał jednak pojechać do galerii i rad nierad zauczestniczył w konsumpcyjnej orgii.
Kiedyś w poszukiwaniu magii świąt uległem wzruszeniu pewnej działaczki, która zapraszała na wigilię miejską. Nie ukrywam, że trochę świątecznego klimatu na takich imprezach bywa, ale szybko niszczy go zawsze tak zwana chytra baba, czyli osobnik podciągający ze wspólnego stołu do prywatnej reklamówki ciasta lub napoje.
Gwiazdy pytane o magię świąt, zawsze powtarzają, że nie wyobrażają sobie wigilii bez wspólnego śpiewania kolęd. Zawsze też mówią coś o zapachu cynamonu, ciepłym kocu i blasku choinki. Później się okazuje, że większość gwiazd spędza wigilię w aquaparku na Seszelach. Tylko Doda mówi otwarcie, że nienawidzi świąt i spędzi je na egzotycznych wakacjach, ale paparazzi przyłapują ją zawsze na Pasterce w Ciechanowie.
W poszukiwaniu magii świąt łamałem się też opłatkiem w warszawskiej korporacji. Królował żart, że zamiast kompotu z suszu i ciasta z makiem będzie kompot z sushi i ciastko z Maca. Był co prawda opłatek, były kolędy latino i rozmowy o prezentach świątecznych. Jeden koleś kupił dziewczynie świąteczną płytę „Dieta z Christmas Abbott”. Okazuje się, że jakaś amerykańska gwiazda cross fitu ma na imię Boże Narodzenie. Zastanawiam się kiedy jakiś polski potentat jajczarski zmieni imię na Wielkanoc. Wszystko zakończyło się oczywiście imprezą i akcją z cyklu bydlęta klękają. Tak więc jakaś tam magia była, ale chyba nie ta.
Powiem Wam szczerze, że mam też problem z odczuciem magii świąt w kościele. Ludzie na Pasterce zawsze są jacyś tacy źli, zziębnięci, naburmuszeni i cały czas kaszlą, by nie wymieniać innych odgłosów, które wydają po obfitej, polskiej wigilii. Może to wszystko dlatego, że Pasterka odbywa się zawsze w środku zimy i w środku nocy, a ludzie nie lubią stać po nocach w nieogrzewanych budynkach.
Więc skąd wziąć tę magię świąt? Tu przyda się nam porada mego sąsiada, pana Jurka: - Zawsze jak czegoś zapomnisz, musisz pamiętać, żeby tego nie przypominać. Bo im bardziej próbujesz sobie przypomnieć, tym bardziej zapominasz, aż w końcu jak zapomnisz co masz sobie przypomnieć, to przypominasz co zapomniałeś.
I tak jest właśnie z magią świąt. Porada pana Jurka „im bardziej lejesz konia, tym bardziej się nie ruszy” świetnie sprawdza się w walce z tremą, próbą zaśnięcia a nawet w stosunkach z żoną. Zresztą jego małżonka też odkryła podobną zasadę: „im krótszą Jerzy ma smycz, tym bardziej się zrywa”. To są naprawdę piękne mądrości. Taki białostocki wu wei. Warto się inspirować, bo tacy prości ludzie, bez napinania się przeżywają czasem nie tylko cudowne święta, ale i całe życia.
Życzę więc nam wszystkim z okazji świąt Bożego Narodzenia, by każdemu udało się choć odrobinę odpuścić, obniżyć wzajemne oczekiwania, poluzować smycze, zmniejszyć kontrolę i zapomnieć choć trochę o tym wszystkim, o czym musimy pamiętać, może wtedy przypomni się nam coś, o czym już dawno zapomnieliśmy.