Ludzie zejdźcie z drogi, bo minister Brudziński jedzie
Kierowca ministra spraw wewnętrznych gnał co koń wyskoczy, ale dostał tylko pouczenie. A minister? Robi dobrą minę do złej gry i gratuluje swoim podwładnym, że go złapali. Majstersztyk.
Jak kompromitującą wpadkę przekuć w sukces? Popisowej lekcji udzielił minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński. Policja z Kluczborka zatrzymała jego samochód, który pędził z prędkością prawie dwa razy większa niż dopuszczalna w tym miejscu. Kierowca ze Służby Ochrony Państwa dostał... pouczenie.
Minister zbagatelizował piracką jazdę swojego kierowcy, za to wylewnie dziękował szefowi policji w Kluczborku, że ma takich sumiennych funkcjonariuszy – nawet ministrowi nie odpuszczą. Czyżby? Po pierwsze, ilu kierowców mogłoby liczyć na tak ulgową taryfę jak kierowca ministra? Po drugie, wygląda na to, że minister niespecjalnie się przejął się wyczynem swojego kierowcy. Po trzecie, to ciekawe czy ten kierowca tak sam z siebie gnał, czy ktoś mu kazał...