Lotnisko regionalne. Lotnisko to coś oczywistego. Nawet jeśli od razu nie zarabia
Jakie są perspektywy rozwoju i utrzymania lotniska w przyszłości? To pytanie, na które starali się odpowiedzieć samorządowcy i eksperci w drugiej części debaty.
Co i jak udało się zrobić, że lotnisko w Rzeszowie się rozwija?
Michał Tabisz, prezes Portu Lotniczego Rzeszów-Jasionka: Jesteśmy podobnymi regionami, mamy bardzo podobną emigrację. Mniej więcej co dziesiąty mieszkaniec zarówno Podlasia, jak i Podkarpacia, wyjechał za pracą. (...) Prawie 200 tys. pasażerów, bo podsumowaliśmy już 2016 rok, odbyło podróż na trasie Rzeszów-Londyn. To jest rekord w historii naszego lotniska. Myślę, że jakiś ułamek z nich podróżował biznesowo, ale znakomita większość z nich to ci, którzy spotykają się z rodziną. I tego elementu społecznego nie można ignorować. (...) Punkt drugi to miejsca pracy. Te miejsca mają dużą szansę powstać, jeśli firmy, które chciałyby inwestować w Białymstoku będą miały jak się tutaj dostać. I znowu przykład Podkarpacia, nie wydumany, realny, ostatnie 10 lat i rozwój „doliny lotniczej”. Klaster firm z branży lotniczej to jest Podkarpacie. Rozwój tych firm nie byłby możliwy, gdybyśmy nie mieli portu lotniczego.
Teraz pytanie, ile to kosztuje. To kosztuje, podobnie jak kosztują szpitale, wojsko czy policja i parę innych instytucji, które nie zarabiają na siebie. I nie ma co liczyć na to, że lotnisko to będzie biznes, który zwiększy dochody tego województwa.
Jak jest z utrzymaniem lotniska w Olsztynie?
Leszek Krawczyk, prezes Portu Lotniczego Olsztyn-Mazury: Nasze lotnisko za tydzień będzie obchodziło rok swojej działalności. To był bardzo dobry rok. Nikt nie spodziewał się, że już po roku będziemy mieli wynik zdecydowanie większy, niż założony.
To ile było tych pasażerów?
Leszek Krawczyk: 50 tysięcy. Lotnisko jeszcze cały czas tworzymy. I oczywiście jest wiele problemów. (...) Widzę szansę rozwoju lotniska, natomiast nie widzę żadnych szans, przynajmniej w najbliższym okresie, aby to lotnisko zarabiało na siebie. Jest pytanie, czy musi zarabiać na siebie. Moim zdaniem, nie jest w stanie na siebie zarobić. Są pewne stałe koszty utrzymania takiego lotniska, które są na poziomie 10-12 mln zł. My jesteśmy małym lotniskiem w porównaniu z Rzeszowem. Natomiast przychody lotniska, to są przede wszystkim opłaty lotniskowe. Od każdego odprawianego pasażera bierzemy ok. 6-7 euro. Proszę sobie policzyć, ile musielibyśmy odprawić pasażerów, aby te koszty się zwróciły - około 500 tys. rocznie. To w tej chwili jest mało realne w naszym porcie. (...) Wielokrotnie badaliśmy rynek i kierunki, gdzie mieszkańcy regionu chcą latać. Wiemy też z ankiet, że mamy pasażerów z waszego województwa, ale też i z Kaliningradu. Natomiast widzimy też, kto przylatuje do nas. Na pierwszym miejscu to jest ruch zarobkowy. I ten ruch jest realizowany poprzez dwóch tanich przewoźników. Jest sześć połączeń tygodniowo do Londynu i latają komplety. Rozmawiamy o otwarciu połączenia do Oslo i Eindhoven, bo z badań przeprowadzonych między innymi na terenie waszego województwa wiemy, że jest bardzo duże zainteresowanie połączeniami do Holandii. Chcemy to wykorzystać.
Panel II: Jakie są perspektywy rozwoju i utrzymania lotniska w przyszłości?
Czytaj dalej na kolejnej stronie
Czy stać nas na coroczne wydanie 30 mln, bo taki jest szacowany koszt utrzymania lotniska?
Henryk Gryko, skarbnik województwa podlaskiego: Czy będzie nas stać? Będzie musiało nas stać i będziemy szukali możliwości, żeby lotnisko utrzymać, choć to będzie sprawa niełatwa. (...) Trzeba będzie szukać partnera do utrzymania lotniska. Tak jest w Lublinie. U nas też naturalnym partnerem jest miasto Białystok.
Bogusław Dębski, radny sejmiku wojewódzkiego, były wicemarszałek: Prawo lotnicze daje możliwość dofinansowania lotniska ze środków Urzędu Lotnictwa Cywilnego, do 50 proc. kosztów. Jest to bardzo dużo i trzeba na ten temat poważnie rozmawiać. Następna sprawa - mówiliśmy o pewnej specyfice małych lotnisk. Żeby pewne funkcje mogły być przez pracowników łączone, co znacznie obniżyłoby koszty. I to jest prośba do posłów, by pilotowali złagodzenie przepisów. To wszystko wymaga dużej pracy organizacyjnej, przetarcia pewnych ścieżek w Warszawie.
Przedsiębiorstwa są za lotniskiem regionalnym?
Tomasz Kozłowski, koordynator Wschodniego Klastra Budowlanego: Jako przedstawicielowi przedsiębiorców, ale i zwykłemu mieszkańcowi tego regionu, bardzo mi się marzy Podlasie dostępne. Wydaje mi się, że po to wstąpiliśmy kiedyś do UE, żeby wyrównywać szanse i żeby było tak jak wszędzie. A wszędzie w Europie ciężko znaleźć miasto powyżej 50 tys. mieszkańców, które nie ma lotniska. Po prostu lotnisko to standard życia tak, jak prasa czy internet. Nie można rozwijać regionów, nie można rozwijać miast bez czegoś tak normalnego, czym jest dzisiaj lotnisko. (...) Dlaczego tego lotniska do dzisiaj nie ma? Może na Podlasiu znalazłoby się konsorcjum przedsiębiorców, które byłoby chętne wybudować to lotnisko z dotacją unijną dla przedsiębiorców? Dlaczego to urząd marszałkowski ma być właścicielem lotniska?
Henryk Gryko: Jeśli mówimy o tym, że przedsiębiorcy dołożą do tego lotniska to ja nie znam takiego przedsiębiorcy, który dołożyłby i nie chciał mieć z tego żadnego zysku.
Bogusław Dębski: Lotniska nie jest w stanie zbudować sam kapitał prywatny, bo nie może skorzystać ze specustawy.
Czytaj dalej na kolejnej stronie
Czy jest szansa, że ktoś w Londynie wejdzie na stronę województwa podlaskiego zobaczy, że są cztery parki narodowe, będzie chciał zobaczyć żubry, zadzwoni do biura podróży, żeby mu wszystko załatwiło. Tak jak robimy to próbując polecieć na Kretę.
Krzysztof Matys, właściciel biura podróży: Niemal żadnych. Właśnie tutaj, jeśli chodzi o turystykę w dużym stopniu obracamy się w obszarze iluzji. Tak jak samorząd województwa od wielu lat zapewnia, że turystyka jest priorytetem w naszym regionie, tak samo hasłowo pozostajemy na stwierdzeniu, że turystyka pomoże uzasadnić byt lotniska regionalnego. Może pomóc. Albo inaczej, lotnisko regionalne może rozkręcić turystykę przyjazdową. Nie chodzi tylko o to, żeby komuś ułatwić wyjazd do Grecji. W interesie regionu leży, żeby turyści przyjeżdżali do nas. Ale to wymaga znacznie szerszych, skoordynowanych działań. (...) Pytanie, o jakiego rodzaju lotnisko chodzi? Może być tak, że w sytuacji, gdy wpadniemy w pułapkę zbyt małego lotniska, to ono nam zbyt wiele nie da w sensie rozwoju turystyki. Dlatego, że samo lotnisko bez dobrej siatki połączeń cóż nam zapewni? Moglibyśmy spróbować przejąć chociaż część ruchu zza wschodniej granicy. Klienci z obwodu grodzieńskiego jeżdżą z polskimi biurami podróży.
Michał Tabisz: Jest bardzo ważne, jakie samoloty mogą lądować. Im większy samolot, tym połączenie jest bardziej opłacalne. Tak zwani tani przewoźnicy latają wyłącznie samolotami zabierającymi ok. 180 pasażerów. Myśląc o parametrach lotniska, należy uwzględnić odpowiednią długość pasa startowego. Trzeba pamiętać, że lotnisko to jest dworzec. Tam ktoś musi przylecieć, by miało to sens. Pozyskanie tych przewoźników może być wspólnym zadaniem samorządów i przedsiębiorców.
Leszek Krawczyk: To nie port lotniczy organizuje czartery. My możemy jedynie pomóc. Chciałem też zwrócić uwagę na turystykę weekendową. Uruchomiliśmy w sezonie letnim połączenia 3 razy w tygodniu do Krakowa i Wrocławia, do Berlina, a wcześniej jeszcze do Monachium. W sezonie latały komplety.
Mamy już wyliczenia, że każdy przylatujący pasażer z zagranicy zostawia u nas co najmniej 100 euro.
Tomasz Kozłowski: Chciałbym wspomnieć o turystyce medycznej. Z jednej strony mamy atrakcyjne i tanie dla Europejczyków procedury medyczne, są też hotele, ale nie udało się utworzyć jednego, wspólnego produktu. Dróg nie ma, kolei nie ma, samolotów też nie. Za chwilę przegapimy okres dotacji unijnych, wszystko rozdamy, a i tak będziemy bardzo daleko jeśli chodzi o wyrównywanie szans.
Bogusław Dębski: Mamy profesjonalnie przygotowane badania dotyczące potoków pasażerów. Wynika z nich na przykład, że rocznie do synagogi w Tykocinie przyjeżdża 60 tys. turystów z Izraela i USA. Część czarterów moglibyśmy przejąć.
Krzysztof Matys: To, że mamy kilka punktów turystyki specjalistycznej, która sama się nakręca, jak np. synagoga w Tykocinie, czy Puszcza Białowieska, to jest zupełnie inna historia. Ale nie mamy skoordynowanej masowej turystyki w regionie, a na pewno nie zagranicznej.
Jak duże koszty generuje utrzymanie budynku? Czy powinien on być mniejszy, czy ta kwestia nie ma znaczenia?
Michał Tabisz: Dziś buduje się w systemie modułowym, co znaczy, że jeśli jest taka potrzeba można dobudować nowe skrzydło budynku. Terminal akurat nie jest miejscem generującym największe koszty. Da się go wykorzystywać do incydentalnych działań. Poza tym trzeba pamiętać, że lotnisko jest miejscem do robienia biznesu pozalotniczego. Jest tutaj powierzchnia reklamowa, czy gastronomia.
Zobacz też: