Krowy jednak pójdą na rzeź. Obrońcy pisali nawet do papieża
To już przesądzone. Stado 170 krów z Ciecierzyc ma zostać wybite. Oficjalną decyzję podjął właśnie główny lekarz weterynarii.
- Chcemy, aby ubój wstrzymany został na dwa tygodnie. W tym czasie będziemy mogli przebadać krowy na własny koszt - mówi nam Magdalena Piwko, która walczy o uratowanie stada z Ciecierzyc. Właśnie zapadła ostateczna decyzja o tym, że 170 sztuk bydła ma zostać zlikwidowane.
31 października zeszłego roku decyzję o wybiciu podjął powiatowy lekarz weterynarii. Sąd w Gorzowie nakazał ją wykonać. Teraz Główny Inspektorat Weterynarii wydał komunikat, w którym przekazuje, że nie ma przesłanek, aby zmienić tamtą decyzję.
„W celu zapewnienia możliwie najbardziej obiektywnej oraz kompetentnej opinii główny lekarz weterynarii zwrócił się o wyrażenie stanowiska do Rady Sanitarno-Epizootycznej. Uznała ona, że nie można wykluczyć zagrożenia dla zdrowia publicznego, jakie wiąże się z utrzymywaniem przy życiu tak licznego stada zwierząt nieobjętego dotychczas kontrolą lekarsko-weterynaryjną” - czytamy w komunikacie.
Przeciwko wybiciu krów cały czas protestują obrońcy zwierząt. We wtorek, 28 maja, poinformowali nas, że napisali w tej sprawie nawet do papieża Franciszka i do Białego Domu. Powiadomili też Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS. Ich zdaniem stado może trafić do jednego z hodowców z innej części Polski, który gotów jest pokrywać koszty ich utrzymania.
Jednym z argumentów za wybiciem krów jest to, że przez lata nie były one badane (były właściciel stada mówił nam, że ostatni raz było to w latach 2010-2011). Zdaniem obrońców zwierząt koszt przebadania jednej krowy to 100 zł. Doliczając koszty transportu, wydać trzeba byłoby znacznie mniej, niż przewiduje ministerstwo rolnictwa. Na zabicie i utylizację stada przeznaczyło ono 350 tys. zł. O pieniądze zabiegał wojewoda Władysław Dajczak. Gdy 2 maja poinformował, że je dostał, rozpoczęły się protesty przeciwko likwidacji bydła.
Stado ma zostać wybite, bo stanowi nie tylko zagrożenie epidemiologiczne, ale również stanowiło zagrożenie drogowe. Dziś znajduje się ono zabezpieczone na łące, ale wcześniej chodziło samopas i powodowało kolizje z samochodami. Wchodziło też na pola innych rolników i zjadało plony.
Według obrońców zwierząt odławianie krów na transport do rzeźni ma nastąpić jeszcze w tym tygodniu.