Kresy. Stamtąd wywodzili się nasi najwięksi wodzowie i bohaterowie

Czytaj dalej
Fot. J. Krajewski
redakcja Gazety Lubuskiej

Kresy. Stamtąd wywodzili się nasi najwięksi wodzowie i bohaterowie

redakcja Gazety Lubuskiej

Tam narodził się nasz tradycyjny strój, przyszli na świat nasi wielcy romantycy i bez Dzikich Pól nie byłoby sienkiewiczowskiej Trylogii. Stamtąd wywodzili się nasi najwięksi wodzowie i bohaterowie.

- Wprawdzie Kresy opuściłem jako pięciolatek, ale nieustannie są one w moim sercu, w mojej duszy - mówi Jan Tarnowski szef zielonogórskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów – Co to są Kresy? Ojcowizna, ojczyzna. Kraina, przez którą przewalała się historia, gdzie, wśród ludzi rozmaitych nacji, rodziły się mity. Niby na obrzeżu II Rzeczpospolitej, ale jak ważne… Aby to zrozumieć trzeba pojechać ze starszymi, urodzonymi tam ludźmi na wycieczkę do miejsc ich młodości. Zobaczyć jak reagują na widok rodzinnego domu, kościoła, do którego chodzili rodzice, cmentarzy, na których leżą dziadowie…

Określenie „Kresy” jest stosunkowo świeżej daty. W 1807 roku w „Słowniku Języka Polskiego” Samuela Lindego zapisano, że są to tereny wzdłuż Dniepru i Dniestru, które oddzielały Rzeczpospolitą od tatarskich hord. To były znane nam chociażby z sienkiewiczowskiej Trylogii Dzikie Pola. Później, w połowie XIX wieku, w swoich poematach użył tego pojęcia w „Pieśni o ziemi naszej” i „Kohorcie” Wincenty Pol. W dobie rozbiorów posługiwano się określeniem „ziem zabranych”. Chodziło o kilkuset tysięcy kilometrów kwadratowych zaboru rosyjskiego, które nie znalazły się w granicach Królestwa Polskiego.

Jednak w latach 20. minionego wieku zaliczanie do Kresów Wilna czy Lwowa byłoby potraktowane jak absurd lub wręcz obraza To było niemal centrum II Rzeczpospolitej. Tak mówiono tylko o terenach na wschód od tych metropolii. Dopiero po II wojnie światowej Kresami stały się ziemie położone za wschodnią granicą Polski. A tak całkiem na marginesie. Do Kresów zaliczany bywa nawet Przemyśl – to wspomnienie po Galicji Wschodniej. Oczywiście przez tych, którzy uważają, że powinna to być Ukraina.

Jeszcze trudniej jest wyznaczyć wschodnią rubież Kresów. Bo i wschodnie granice Rzeczpospolitej przez wieki były płynne. Przecież polska kultura była mocna nawet na Krymie, w Odessie mówiono po polsku. Te polskie wpływy radykalnie kurczyły się w drugiej połowie XIX wieku. Według ustaleń prof. Wereszyckiego przybliżona „linia zasięgu polskości” w wyniku represji po Powstaniu Styczniowym cofnęła się od 150 do 300 km na zachód.

MAPA KRESÓW

Przed rozbiorami tereny po Lwów były nazywane Rzeczypospolitą Królewską, a na wschód od niego - Rzeczypospolitą hetmańską. W czasach II Rzeczypospolitej Kresy Wschodnie przesunęły się na zachód, były to wschodnie województwa II Rzeczypospolitej: lwowskie (część), nowogródzkie, poleskie, stanisławowskie, tarnopolskie, wileńskie, wołyńskie i białostockie (część).

- Czy Kresy jest określeniem rewizjonistycznym? – odpowiada pytaniem na pytanie emerytowana profesor Uniwersytetu Zielonogórskiego Barbara Piechowiak - Topolska. – Może i tak było, ale już się tak nie dzieje. Widzę to po młodych ludziach, których przodkowie wywodzili się z Wileńszczyzny, czy Wołynia. W nich nie ma ani krzty rewizjonizmu, tylko zainteresowanie. Z nie tak dawno przeprowadzonego sondażu wynika, że 52 proc. Polaków nie chce powrotu Wilna i Lwowa, 30 proc. tego pragnęło, a reszta nie miała zdania. Emocje budzą jedynie nasze stosunki z Litwą i przyznam się, że mnie to również porusza.

Dopiero w reakcji na to, co tam się dzieje zaczęłam niedawno używać określenia „Kresy”. I stwierdziłam głośno, że powinniśmy być dumni z polskiego dziedzictwa narodowego. Jedyne czego tam dokonaliśmy, to dorobiliśmy się idei kresowej…

Polska była na Kresach od zawsze, mimo że często mówi się o nas jako o zdobywcach i kolonizatorach. Mieszko I wcielił do naszego państwa Grody Czerwieńskie, aż po Lwów. To była Ruś, której mieszkańcom próbowano później wmawiać, że są Ukraińcami. Naszą granicę na wschód jeszcze dalej przesunął Kazimierz Wielki wykorzystując polityczną próżnię po tatarskich najazdach. Litwa „przytuliła” się do Polski w wyniku unii zawartej z Wielkim Księstwem Litewskim. Naprawdę tam nie płynęło wiele krwi.

W zamian zyskaliśmy narodowy tygiel, który pulsował, działał odżywczo. Kresy mają ogromny wkład w kulturę polską. To tutaj, na styku wielu kultur, ukształtował się polski strój narodowy z żupanem i kontuszem z szerokim pasem w roli głównej. Polską narodową bronią stała się szabla, broń cięższa niż na zachodzie, dostosowana do przeciwnika, z którym przyszło nam się mierzyć, narodziły się zasady sarmackiej szermierki. A kultura? Na Kresach przyszli na świat wszyscy czołowi polscy romantycy, powstała narodowa epopeja „Pan Tadeusz”. A Orzeszkowa, Konopnicka, Trylogia Sienkiewicza, Moniuszko. Do tego zdecydowana większość polskich wodzów i narodowych bohaterów. Takie były Kresy. I może także dlatego określenie to doprowadza do białej gorączki niektórych Białorusinów, Litwinów, Ukraińców. Bo i jak mają się czuć czytając dane, że w Wilnie i na Wileńszczyźnie, kolebce ich państwowości, w 1931 roku językiem litewskim posługiwało się kilka procent mieszkańców. Polskim grubo ponad połowa.

Od redakcji:

W opowieściach naszych rodziców, dziadków Kresy to kraina niemal idealna.
Kraina ludzi wielu wyznań i narodowości, którzy w przyjaźni żyli
obok siebie... Rozstanie z Kresami to z kolei historia pełna dramatów, krwi
i traumy. Dla większości Lubuszan to obrazy z naszych rodzinnych albumów
i opowieści, gdyż albo my, albo nasi przodkowie mają korzenie na
Wołyniu, Polesiu, Wileńszczyźnie czy Bukowinie.
Od kilku lat w Magazynie „Gazety Lubuskiej” publikujemy kresowe opowieści
naszych Czytelników, przede wszystkim opisujące miasteczka,
wsie i przysiółki leżące gdzieś tam, hen, na wschodzie. Ta książka toWasze
dzieło, Wasze życie. A nasza historia.
Prof. Stanisław Nicieja, dzięki któremu wszystko to się w naszej Gazecie
rozpoczęło, zatytułował swoją książkę „Kresowa Atlantyda”. Bo i jest to
kraina nieco mityczna, baśniowa, która bezpowrotnie została zniszczona.
W przeciwieństwie jednak do Atlantydy ona naprawdę istniała. I mamy
na to świadków... Posłuchajcie ich.

redakcja Gazety Lubuskiej

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.