Koniec mitu. Putin chciał być Stalinem, jest Hitlerem. Nawet jeśli (co wątpliwe) wygra wszystkie bitwy, to przegrał wojnę. Sława Ukrainie!
W suchym basenie w sali zabaw pośrodku biblioteki w Oświęcimiu bawi się dwóch trzylatków. Pierwszy: miejscowy, rozbrykany, przeszczęśliwy. Drugi: uchodźca ze wschodniej Ukrainy, dojmująco smutny, ze wzrokiem zagubionym gdzieś daleko poza kolorowymi kulkami. Trzy dni temu zaniemówił. – Mnie by też odebrało głos, gdybym zobaczyła i usłyszała to, co ten malec – komentuje opiekunka z Oświęcimskiego Instytutu Praw Człowieka (OIPC). I czuje dziwny dreszcz. W sąsiedniej sali, lata temu, wypowiedziano na głos to, co Władimir Putin chce zrobić ukraińskim dzieciom, matkom, ojcom, babciom, dziadkom. Ba, polscy i rosyjscy eksperci przewidywali, że on to zrobi. Ich koledzy z Zachodu kiwali głowami, a na korytarzu szeptali, że to zbyt straszne, by uwierzyć.
Wybudowana za pieniądze z Unii Europejskiej „Galeria książki” w Oświęcimiu stała się ulubionym miejscem spotkań mieszkańców w wieku od lat dwóch do stu dwóch. Przychodzą po lektury, poczytać prasę, pograć w szachy lub chińczyka, pobawić się w przestrzeni dla maluchów, albo zwyczajnie posiedzieć. Przed imponującym budynkiem, symbolizującym przynależność do Zachodu w samym centrum ludnego osiedla, powstała Aleja Pisarzy, z tabliczkami wybitnych twórców. Na parterze ma swą siedzibę OIPC, który po rosyjskiej agresji na Ukrainę zaangażował się w pomoc dla Ukraińców. Organizuje zajęcia i wsparcie mentalne dla małych uchodźców i ich bliskich. Pomagają wolontariusze. Wszyscy tu – i przyjezdni, i miejscowi - przechodzą wojenną traumę.
Nie sposób unieść opowieści przerażonych rodzin. Ludzi, jak my. Trzylatek słyszał wybuchy prawdziwych bomb, jego przedszkole naprawdę zapłonęło, szkoła jego siedmioletniej siostry naprawdę znikła z powierzchni ziemi. Osiem dni temu uczyło się w niej 957 dzieci, a teraz jej – nie ma. I nikt nie wie, kiedy będzie można wrócić, by ją odbudować. Najgorsze, że tam, pośrodku pożogi, zostali ojcowie, synowie, dziadkowie. Słabo wyposażeni. Można by po polsku rzec, że codziennie idą z szablami na czołgi – gdyby chociaż mieli szable. Dlatego obok pomocy tu, w Polsce, dla ogałacanych z ojczyzny rodzin, tak ważna jest pomoc TAM. Dla – nie bójmy się tego powiedzieć – Bohaterów Wolego Świata.
Równie symboliczna jak unijna europejskość Galerii Książki jest treść stojących na jej półkach publikacji powstałych po międzynarodowych konferencjach organizowanych tutaj – półtora kilometra od muzeum Auschwitz – przez OIPC. W maju 2014 roku, tuż po rosyjskiej aneksji Krymu, gościem był Aleksander Gurianow ze Stowarzyszenia „Memoriał”, autor licznych publikacji o sowieckich represjach wobec Polaków, odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej i Medalem św. Jerzego za pracę na rzecz ujawnienia faktów dotyczących zbrodni katyńskiej i starania o rehabilitację ofiar.
Aleksander Gurianow mówił w maju 2014 roku w Oświęcimiu:
- „Rosjanie przyjęli aneksję entuzjastycznie, jako odzyskanie „swojej ziemi”. Wierzą i ufają Putinowi, bo on daje im iluzję wielkości i siły. Patriotyzm, imperializm, szowinizm, poczucie dumy z siły militarnej Rosji i zwyczajnego strachu innych przed nią to pojęcia tożsame i jednoczące wielu Rosjan”.
- „Czynnikiem, który należy dostrzec, jest celebrowanie przez władze Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, jak w Rosji nazywana jest II wojna światowa. Kolejne ekipy rządzące z Kremla, począwszy od Stalina, cementują społeczeństwo wokół tamtej wojny. Prezydent Putin wręcz narzuca ideologię jednoczenia się obywateli Rosji wokół zwycięstwa nad Niemcami. 9 maja 1945 r. jest datą kluczową, absolutnie najważniejszą dla obozu obecnego prezydenta”.
- „Moim zdaniem, ta droga do unifikacji Rosjan jest całkowicie błędna, absurdalna. W dłuższej perspektywie musi zawieść, ale w krótkiej, na potrzeby bieżącej polityki, jest skuteczna. Hasła o zwycięstwie nad Niemcami, o wielkości Związku Sowieckiego, a tym samym i Rosji, oddziałują z dużą mocą na wielu moich rodaków. Nie można się temu dziwić, jeśli się wie, że na uzyskanie takiego efektu pracuje cała machina propagandowa, a jest ona naprawdę monstrualnie wielka”.
- „Wielu Rosjan wierzy, że rząd w Kijowie to faszyści, naziści, banderowcy. (…) Nie podzielam przy tym stanowiska części socjologów i politologów przekonujących, że era Putina potrwa niedługo, gdyż fala jego popularności, fascynacji czy zauroczenia nim jest zbyt wysoka, by rychło opaść.”
- „ZSRR i system komunistyczny mógł istnieć przez ponad siedem dekad, bo albo miał poparcie ze strony społeczeństwa, albo ono mu się nie sprzeciwiało. Co z tego, że mieszkańcy ZSRR w porównaniu do Zachodu byli biedakami, skoro czerpali siłę do życia i satysfakcję z poczucia strachu niemal całego świata przed ich państwem”
- „Moim zdaniem, Putina przed zajęciem wschodnich obwodów Ukrainy wstrzymuje brak znaczącego poparcia ze strony mieszkających tam osób. Zwracam uwagę, że w czasie jego corocznej konferencji dostał pytanie od kogoś z Nowosybirska, dlaczego wobec wschodniej Ukrainy nie postępuje analogicznie do Krymu. Stwierdził, że we wschodnich obwodach mniej więcej 50 proc. osób tam mieszkających opowiada się za przyłączeniem do Rosji. (…) Sądzę, że Putin lęka się, iż zajęcie wschodniej Ukrainy pociągnęłoby za sobą poważne konsekwencje. Lęka się na razie…”.
Prof. Mariusz Wołos z krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego powtórzył wtedy, w 2014 r. w Oświęcimiu, po raz enty, że Putin czuje się spadkobiercą wielkich carów i Stalina, więc jego podstawowym celem jest „zbieranie ruskich ziem”. Czyli takich, które kiedykolwiek były kontrolowane przez Moskwę. Jak Kijów. Ale też Warszawa, Wilno, Ryga, Tallin, Sofia, Budapeszt… Zachodni naukowcy i dziennikarze kiwali głowami, a na korytarzu szeptali, że to zbyt straszne, by uwierzyć.
Wystawa w Auschwitz: rosyjska, czyli sowiecka
Oświęcim był wcześniej miejscem potężnych, nieznanych Zachodowi, dyplomatycznych kryzysów – związanych z okrągłymi rocznicami wyzwolenia obozu i tzw. wystawą rosyjską w Auschwitz. Po upadku komunizmu historycy uczynili wszystko, by muzealna narracja była zgodna z prawdą. Tylko Rosjanie nie widzieli potrzeby modyfikacji swej wystawy - powstałej w czasach Związku Sowieckiego, w symbolicznym roku kryzysu w Zatoce Świń (1961), gdy światu groziła nuklearna zagłada. Zgodzili się ją zmienić dopiero w 2003 roku. Rok później ją zamontowali, ale - choć w Polsce rządziła lewica – doszło do potężnego sporu o prezentowaną w bloku 14. wizję... zbawców świata. Rosjanie na swych wielkich planszach zaliczyli do „sowieckich ofiar” obywateli przedwojennej Polski, krajów bałtyckich i Rumunii - z terenów anektowanych przez ZSRS na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow.
Wspierana przez Władysława Bartoszewskiego dyrekcja muzeum nie zgodziła się na tę ekspozycję, choć podczas 60. rocznicy wyzwolenia Auschwitz miał ja otworzyć sam Władimir Putin. Ostatecznie tylko ją zwiedził – usłyszał, że jest „w fazie modernizacji”. Kilka miesięcy później, podczas obchodów rocznicy zakończenia II wojny, „zapomniał” zaliczyć Polskę do sojuszników Związku Sowieckiego w walce z III Rzeszą. Rosja odmówiła też uznania zbrodni katyńskiej za ludobójstwo. Przy okazji zakazała importu polskiego mięsa i wędlin, a zimą wyłączyła nam gaz...
Władimir Putin pojawił się powtórnie w Polsce, jako premier (po słynnej ustawce – podmianie z Medwiediewem), 1 września 2009 r. – na obchodach 70-lecia wybuchu II wojny. Na Westerplatte powtórzył, że tylko dzięki niewyobrażalnej ofierze ZSRS, pod wodzą Stalina, udało się pokonać faszyzm. – To główny mit spajający narodową wspólnotę. Innego Rosji nie udało się wykształcić, więc jest i będzie używany – tłumaczył prof. Wołos.
Do kompromisu w sprawie rosyjskiej wystawy w Auschwitz doszło dopiero latem 2012. Przygotowało ją Centralne Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej w Moskwie, a otworzył przewodniczący Dumy. Tytuł „Tragedia–męstwo–wyzwolenie”. Najstarsi oświęcimianie mówią, że zapamiętali wyzwolicieli inaczej. Najlepiej oddaje to zapis w pamiętniku proboszcza salezjanów, których kompleks na starym mieście został podczas wojny przemieniony w szpital. W trzy dni po wkroczeniu Rosjan napisał: „Wyzwalają nas ze wszystkiego”.
Harari: to koniec Putina i koniec rosyjskiego mitu
Po aneksji Krymu przez Rosję wiosną 2014 roku wraz ze Zbigniewem Gluzą, szefem Ośrodka Karta, protestowaliśmy przeciwko pomysłowi zaproszenia Putina na 70-rocznicę wyzwolenia Auschwitz. Udało się do tego nie dopuścić. Aleksander Gurianow podczas Oświęcimskiego Forum Praw Człowieka ostrzegał, że Putin się na Krymie nie zatrzyma: gdy tylko poczuje krew (czytaj: brak jedności) Zachodu, ruszy dalej. Zrobił to teraz – delegalizując „przy okazji” Stowarzyszenie Memoriał, „agenta zagranicy”.
Rosyjska agresja to tragedia dla Ukraińców, ale niebawem także dla Rosjan. Jak celnie zauważył Yuval Noah Harari, „Władimir Putin zmierza do historycznej klęski - może wygrać wszystkie bitwy, ale i tak przegra wojnę”. Ukraińcy udowodnili sobie i światu, że są wielkim narodem i z każdym dniem walki stają się nim jeszcze bardziej.
Monstrualny paradoks bandyckiej napaści Rosji polega na tym, że grzebie ona ostatecznie ostatni mit, na którym Rosjanie budowali swą globalną pozycję: szlachetnej wyzwolicielki. Myśmy tu, w środkowej Europie, od dawna (nigdy?) w niego nie wierzyli, ale miliony mieszkańców Zachodu – owszem. Dziś nie wierzy nikt. Od USA po Tasmanię, od Londynu, Paryża, Madrytu przez Monako i Berno po Wiedeń i Ankarę przetaczają się protesty, w których Putina zrównuje się nie ze Stalinem, lecz Hitlerem. To przekonanie utrwala się z każdym dniem haniebnej inwazji, w której Rosja nie ma żadnych racji. Nawet tak kłamliwych jak te, którymi posługiwali się Stalin, Chruszczow i Breżniew: o zbawiennej mocy komunizmu niosącego ludowi dobrobyt i sprawiedliwość społeczną. Dzisiejsza Rosja nie ma nic – prócz ropy, gazu i węgla, które niebawem - oby szybciej niż później - staną się Zachodowi niepotrzebne. Głosowanie w ONZ pokazało, że przy Rosji zostały tylko Białoruś, Syria, Korea Północna i Erytrea.
Rosja niesie zniszczenie i strach. Traumatyzuje niewinne ukraińskie dzieci. Cywilizowany świat patrzy cierpiącym Ukraińcom w oczy, przeklinając „Putlera”, a z nim całą Rosję. I nic już tego nie zmieni.