Julian Parsy rzucił pracę i wsiadł na rower. Od trzech miesięcy jest w drodze
Mój bagaż to śpiwór, namiot, dwie koszulki, kurtka, odrobina jedzenia i urządzenie do gotowania - wylicza Julian Parsy, podróżnik z Francji, którego spotkaliśmy w Białymstoku. Od trzech miesięcy jedzie rowerem przez Europę. Pokonał już prawie 8 tysięcy kilometrów.
Planowałem tę podróż od kilku lat - mówi Julian Parsy. - Zawsze chciałem zobaczyć Przylądek Północny w Norwegii i zwiedzić Europę. We wrześniu zeszłego roku pomyślałem, że jeśli mam zrealizować swoje marzenie, to koniecznie w 2016 roku, bo nie ma sensu dłużej czekać. Wiosną tego roku kupiłem rower i wyruszyłem w drogę...
Przejechał 294 km w jeden dzień
Julian kocha sport. Przez niemal sześć lat pracował jako nauczyciel pływania w kompleksie sportowym „Villa Sport” w Saint-Yrieix-la-Perche. Szkolił na basenie dzieci i młodzież, organizował im różne zawody. Twierdzi, że był kimś na pograniczu nauczyciela i trenera.
- Ale przed rozpoczęciem tej podróży rzuciłem pracę - przyznaje. - Bardzo chciałem przeżyć ciekawą przygodę, a praca by z tym kolidowała. Co będę robił po powrocie do Francji? Nie mam pojęcia. Mam wsparcie rodziców, brata, przyjaciół. Są ze mnie dumni. Ale z pewnością będę musiał znaleźć nowe zajęcie - śmieje się 29-latek.
Do swojej ekstremalnej eskapady przygotowywał się oglądając w internecie ludzi podróżujących w podobny sposób.
- Zdecydowałem się na rower poziomy, bo jest wygodniejszy od tradycyjnego - tłumaczy Julian. - Świetnie nadaje się do dalekich dystansów. Wbrew pozorom, nie bolą mnie ani ręce, ani nogi, chociaż po tylu tygodniach jazdy zaczynam odczuwać zmęczenie. Ten rower jest też szybszy. Dziennie mogę na nim pokonać wiele kilometrów, na ogół od 120 do 160. Mój rekord to 294 km - jednego dnia w Finlandii. Jednocześnie mam wiele czasu, by wszystko zobaczyć: miasta, krajobrazy, budowle, ludzi. A i przechodnie pozytywnie reagują na mój widok.
Julian podróżuje europejskim szlakiem rowerowym EuroVelo. W Polsce zamierzał skierować się na odcinek nr 11, przebiegający m. in. przez Warszawę, Radom, Kielce i Kraków, ale - za namową pewnej Polki - zmienił plany.
- Po przekroczeniu granicy z Litwą trafiłem do Augustowa i tam poznałem dziewczynę o imieniu Anna. To ona poradziła mi, abym udał się na trasę GreenVelo - opowiada Francuz. - Nigdy wcześniej o niej nie słyszałem. Od razu skusiła mnie wizja zielonych szlaków wiodących pośród lasów i rzek, wzdłuż wschodniej granicy Polski...
W Augustowie Julian odwiedził punkt informacji turystycznej i z mapą szlaku GreenVelo w dłoni udał się do Dolistowa nad Biebrzą. - I tam spotkałem wspaniałe małżeństwo z Białegostoku. Agnieszka i Rafał zaproponowali mi nocleg - opowiada Julian. I dodaje, że bardzo się ucieszył, gdy nazajutrz, w niedzielę, nowo poznana para zaprosiła go na spacer połączony ze zwiedzaniem Białegostoku.
W gościnie u białostoczan
- Białystok to bardzo piękne miasto, naprawdę mi się spodobało! - podkreśla Francuz. - W centrum widziałem kilka niezwykle interesujących obiektów: cerkiew, kościół, Pałac Branickich, w którym mieści się Uniwersytet Medyczny. Miłe wrażenie zrobił też na mnie Rynek Kościuszki.
W mieszkaniu białostoczan Julian spędził trzy dni. Miał okazję posmakować tradycyjnych podlaskich potraw: babki ziemniaczanej, kiszki, pierogów. Zaznacza, że Aga i Rafał bardzo o niego dbali. Miał ciepło, sucho i był karmiony przysmakami.
Julian podczas swojej dotychczasowej podróży nocował - bez względu na pogodę - w namiocie, który zawsze ma przy sobie. W plecaku wiezie też kilka ubrań i niezbędne kosmetyki: dezodorant, szampon, pastę i szczoteczkę do zębów. Ma też zestaw podstawowych narzędzi, aby w wypadku awarii naprawić rower. Jak na razie, musiał już wymienić łańcuch, przerzutki, zreperować hamulce. Większych problemów z rowerem jeszcze nie miał, choć obawiał się ich na drogach Litwy i Łotwy. - Napotkałem tam na zbyt piaszczyste drogi - tłumaczy. - Koła roweru grzęzły w piasku i trudno mi było utrzymać równowagę. W Norwegii zaś - z powodu nierównego terenu - musiałem się nieźle namęczyć, żeby pokonywać kolejne wzniesienia. Natomiast w Szwecji drogi bywały bardzo kamieniste, więc zwracałem szczególną uwagę na ochronę twarzy, bo kamyki odpryskiwały spod kół i bałem się, że któryś mnie uderzy.
W miniony wtorek Julian wyruszył z Białegostoku do Supraśla, a następnie w kierunku Białowieży. Bardzo chciał zobaczyć żubry i Białowieski Park Narodowy. Teraz ma zamiar pojechać na południe Polski, w Bieszczady i tam przekroczyć granicę ze Słowacją. - Przede mną jeszcze Węgry i Chorwacja. Myślę, że zwiedzę niewielką jej część i zawrócę niedaleko rzeki Dunaj. Potem znowu udam się na Wegry, Słowację, potem do Austrii, Szwajcarii, Niemiec i wrócę do Francji.
Jak wspomina 29-latek, na polskim szlaku GreenVelo spotykał głównie Anglików i Niemców, a znacznie mniej niż się spodziewał - Polaków. Według niego, długie rowerowe eskapady jeszcze ciągle są u nas mało popularne. - A szkoda, bo macie bardzo dobrze oznakowane trasy i cudowne widoki - podkreśla. - Podróż przez Polskę była dla mnie niezwykle ekscytująca i jeszcze z pewnością tu wrócę.
Julian Parsy to 29-latek z południowej Francji. Wybrał się w podróż do Nordkapp, czyli Przylądka Północnego w Norwegii, a stamtąd na południe Europy. Nordkapp jest uznawany za jeden z najdalej wysuniętych na północ punktów naszego kontynentu. Dzień polarny trwa tam od 14 maja do 29 lipca, a noc polarna - od 19 listopada do 22 stycznia.
Julian wystartował 10 czerwca z Velleron, niedaleko Awinion. Na początku przemierzył swój rodzinny kraj, potem udał się do Niemiec, a stamtąd w dalszą podróż. Odwiedził już Szwecję, Norwegię, Finlandię, Estonię, Łotwę, i Litwę. Tydzień temu, w sobotę, dotarł do Polski.