Grzegorz Kasdepke: Trudna miłość
Felieton Grzegorza Kasdepke - Kasdepke pod muchą
Ojczyznę kochać trzeba i szanować, nie deptać flagi i nie pluć na godło… - ironizował przed laty Muniek Staszczyk. Jego piosenka o zaślepieniu i bezrefleksyjnej uległości wobec rządzących skrawkiem świata, na jakim przyszło nam żyć odśpiewali całkiem na poważnie narodowcy podczas miesięcznicy wiadomo czego. W Warszawie, przed krzyżem. Szczerze współczuję muzykom z T. Love…; nigdy nie wiadomo, kto i w jaki sposób odczyta zamysł artysty - a potem tłumacz się człowieku! Muniek pytany, co znaczy „te” w nazwie ich zespołu wyjaśniał, że to skrót od „teenager”. Nastoletnia miłość. Obawiam się, że jeszcze kilka razy narodowcy sięgną po jego piosenki i T.Love zacznie kojarzyć się z trudną miłością.
Z taką w każdym razie kojarzy mi się Białystok. Miłość - bo wiadomo: dzieciństwo, przyjaciele, mama, krajobrazy, wspomnienia. Trudna - bo Mikołaj z opaską ONR na ramieniu, prokurator, który nie widzi swastyki w swastyce, radny Wasilewski, który wytoczył swoją krucjatę przeciwko Zamenhofowi... Naprawdę ręce czasami opadają, gdy czytam o rodzinnym mieście. Najłatwiej kochać z daleka.
Siedzę teraz na tarasie hotelu we francuskim kurorcie Courchevel, słucham wielojęzycznego gwaru narciarzy z całego świata - i czuję, że powraca mi spokój. Wszystko nabiera właściwych proporcji. Historia zawsze dopuszczała do głosu głupców - choć teraz zdecydowanie częściej korzystają z mikrofonów. Zawsze i wszędzie, dodajmy. Bo i w ojczyźnie Moliera znajdziemy narodowców, ślepych prokuratorów oraz głupiutkich radnych. I bardzo dobrze. Nie byłoby „Skąpca”, gdyby nie było skąpców. Nie byłoby „Świętoszka”, gdyby nie było świętoszków. Nie byłoby „Chorego z urojenia”, gdyby nie było chorych z urojenia. Ciekawe, jakie komediopisarskie pożytki będziemy mieli z radnego Wasilewskiego?