Grupa działa, grupa radzi. Gdzie? W Kłodawie koło Gorzowa
Zdjęcie psa pokazało się na Facebooku po 14.00. Parę godzin później 450 osób wiedziało, że to Sendi. Szczęśliwa pani Patrycja, właścicielka, dziękowała za znalezienie pupila. I właśnie po to jest grupa!
Sendi to znajda, którą pokochała rodzina Patrycji Krystyniak z Kłodawy. Tyle że psisko nie ma węchu i kiedy wymknęło się z posesji, to potem już nie wiedziało, którędy do domu. - Ten piesek przyszedł godzinę temu na moje podwórko i sobie leży na kanapie. Może ktoś go rozpoznaje? - napisała na Facebooku inna mieszkanka Kłodawy i wrzuciła zdjęcie. Parę godzin później psisko nie było już niczyje. - To mój skarb - pisała szczęśliwa Patrycja Krystyniak i dziękowała.
Błyskawiczne odnalezienie Sendi to - jak do tej pory - największy sukces grupy „Mieszkańcy gminy Kłodawa” założonej na Facebooku, popularnym na całym świecie portalu społecznościowym. W zasadzie każdy może sobie na nim założyć konto, pozapraszać znajomych, dyskutować, pokazywać zdjęcia…
Dla pani Marii, kłodawianki od kilkudziesięciu lat, i internet, i Facebook to czarna magia. Akurat z panem Jerzym (mieszka tu od urodzenia, a to już ponad 60 lat) rozmawiają w centrum Kłodawy, niedaleko skwerku z ławeczkami, czyli „placu Pigal” - jak się tutaj mówi, że niby taka Francja - elegancja (bo plac Pigalle jest we Francji, konkretnie - w Paryżu).
Pani Maria i pan Jerzy, jak chcą wiedzieć, co się dzieje w gminie, to czytają tablicę ogłoszeń albo to, co urząd przyśle do domów. Jak chcą pogadać z sąsiadami, to pogadają, choćby w sklepie. Facebooka do tego nie potrzebują. Chociaż jak pan Jerzy słyszy historię z odnalezieniem psa, to mu się przypomina jego kotka. - Trzy miesiące temu mi ukradli. Jakby tak się znalazła… - nie może odżałować pan Jerzy, ale przecież żadnego Facebooka z tego powodu nie założy.
Co innego Magdalena Fórmaniak. Gorzowianka z osiedla Górczyn w centrum Kłodawy już ponad trzy lata ma studio urody. Miejsce świetne, ludzie przyjaźni. Ruch pani Magdalena ma, a jak są klientki, to są też informacje. Ale tych - klientek i informacji - nigdy dość, dlatego pani Magdalenie podoba się, że na Facebooku jest grupa „Mieszkańcy gminy Kłodawa”. Słyszy o niej w południe, a wieczorem już do niej należy. Razem z ponad 450 osobami.
Grupę całkiem niedawno założył Konrad Lewandowski, od paru lat mieszkaniec tzw. nowej Kłodawy, czyli jednego z osiedli domów na obrzeżach wioski albo - jak kto woli - prawie na przedmieściach Gorzowa. Założyć grupę na Facebooku to żadna filozofia. Tylko po co?
Lewandowski mówi, że pomysł był prosty - żeby się mieszkańcy szybko i skutecznie informowali, gdy np. ktoś zgubi czy znajdzie klucze, komuś ucieknie pies, ktoś będzie chciał innych ostrzec (jak niejaki Tom Pęk, gdy ekipa wylewająca asfalt przy ul. Bursztynowej zostawiła niezabezpieczoną studzienkę), a jeszcze ktoś będzie szukał towarzystwa na spacer z dzieckiem.
Może i kiedyś takie sprawy załatwiało się bez Facebooka, ale skoro jest - jak mówi Konrad Lewandowski - „takie narzędzie”, to dlaczego z niego nie korzystać.
- To jedyna sensowna rzecz, do której służy Facebook - stwierdza Patrycja Krystyniak od zaginionego psa Sendi, zadowolona, że jest w grupie.
Tom Pęk (to facebookowy pseudonim jednego z członków grupy) też jest zadowolony, jak działają „Mieszkańcy gminy Kłodawa”. Dołączył do nich, gdy latem w Kłodawie grasowała tajemnicza szajka ni to złodziei, ni włamywaczy - mieli wchodzić do domów, korzystając np. z uchylonych drzwi tarasu (policja ma w sumie kilka oficjalnych zgłoszeń). Konrad Lewandowski przyznaje, że wtedy grupa faktycznie ożyła: ludzie pisali, kto i gdzie widział coś lub kogoś podejrzanego, że jest kolejne spotkanie z policją…
Sprawa włamań dziś przycichła, ale grupa działa. - Czy może mi ktoś napisać ceny biletu jednorazowego i miesięcznego do Gorzowa z Kłodawy? - pyta na Facebooku jeden z członków i zaraz ktoś mu udostępnia cennik. - A może ktoś wie, kiedy będzie prąd? - dopytuje jedna z mieszkanek, bo przez Kłodawę i całą Polskę akurat przeszedł orkan Ksawery.
Taka grupa - zaznacza Konrad Lewandowski - to żaden ewenement. W Polsce są większe, nawet na kilka tysięcy osób. W Gorzowie jedną z bardziej prężnych jest „Nasz fyrtel - Reja i okolice”, skupiający mieszkańców kawałka osiedla Staszica i nie tylko. Jakieś dwa lata temu pod wodzą Haliny Elżbiety Daszkiewicz, dynamicznej społeczniczki, ludzie uporządkowali skwerek koło bloków przy ul. Reja. Od tamtej pory ta część osiedla tętni życiem i... kontaktuje się na Facebooku.
Grupa z Kłodawy wspólnych imprez nie planuje, ale też nie chodzi w niej o to, żeby Facebook zastąpił kontakt… face to face (z ang. twarzą w twarz). Konrad Lewandowski jak ma ochotę pogadać z sąsiadem zza płotu, to po prostu pogada, ale jak np. znajdzie klucze - to po co miałby z nimi chodzić od domu do domu, pytać i - co tu dużo mówić - tylko niepokoić ludzi. Wrzuca się informację o kluczach na Facebook i sprawa załatwiona.