Egzamin na prawo jazdy po nowemu. Kursant dostanie drugą szansę
Egzaminator prawa jazdy będzie miał mniej związane ręce. Nowe przepisy dopuszczają możliwość drobnych błędów podczas jazdy, bez przerwania egzaminu.
- Słyszałam o tym i mnie to się podoba - mówi Marcelina Maślak z Opola, która uczęszcza właśnie na kurs prawa jazdy. - Egzamin będę miała po nowym roku i myślę, że dzięki zmianie przepisów, zwiększą się moje szanse na jego zaliczenie.
Do tej pory każdego egzaminatora obowiązywał spis siedemnastu sytuacji, w których nieprawidłowe zachowanie kandydata na kierowcę, oznaczało natychmiastowe zakończenie egzaminu. To m.in. spowodowanie wypadku czy kolizji, wyprzedzanie na przejściu dla pieszych, omijanie pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, ale zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszym. Teraz Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa wprowadziło przepis, który pozwala egzaminatorom na bardziej elastyczną ocenę egzaminowanych. Jeden błąd z tej listy nie oznacza zakończenia jazdy. Egzaminator będzie miał prawo dać kursantowi drugą szansę.
- Będzie miał prawo, ale nie obowiązek - wyjaśnia Edward Kinder, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Opolu. - Oczywiste jest, że spowodowanie wypadku czy kolizji musi wiązać się z niezaliczeniem egzaminu. To samo dotyczy się wyprzedzania na przejściu dla pieszych, czy nieustąpienia pierwszeństwa osobie, która przechodzi przez pasy. Zresztą tak będzie we wszystkich sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia.
- Jeśli zestresowany kursant przejedzie przez skrzyżowanie na zielonej strzałce i wcześniej się nie zatrzyma, a ma taki obowiązek, ale w sposób zauważalny zwolni i rozejrzy się, czy nie wymusi pierwszeństwa, wówczas będzie można kontynuować egzamin - mówi dyrektor Kinder. - To samo dotyczy sytuacji, gdy najedziemy na linię podwójną ciągłą, np. przy skręcie w lewo.
Do tej pory egzamin z automatu był przerywany, teraz tak nie będzie. Druga szansa będzie też w przypadku jeśli kursant przegapi jakiś znak drogowy, ale sytuacja ta nie zagrozi życiu i zdrowiu uczestników ruchu drogowego.
- Każda sytuacja będzie rozpatrywana indywidualnie i na pewno do wszystkiego podchodzić będziemy z głową - kończy dyrektor Kinder.