Echa afery gruntowej. Przeprosiny albo sąd - żądają przedsiębiorcy
Czujemy się pomówieni i zniesławieni - mówi Maria Bzura, współwłaścicielka terenu przy ul. Kluka. Żąda przeprosin od radnego PO Macieja Biernackiego w sprawie tzw. afery gruntowej. Nie będzie przeprosin, będzie sąd - zapowiada.
Jest mi bardzo przykro, że pan Maciej Biernacki jako radny miejski nie zainteresował się nigdy sprawą, nie rozmawiał z nami, a mówi publicznie kłamstwa bez pokrycia. Choć jako radny powinien stać po stronie mieszkańców. Oświadczam, że nigdy nie byłam i nie jestem członkiem PiS. A moje prywatne sympatie nie powinny interesować pana radnego Biernackiego - mówi Maria Bzura współwłaścicielka półtorahektarowej działki przy ul. Kluka.
CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ: Platforma Obywatelska wietrzy aferę gruntową w Białymstoku
Na ostatniej sesji rada miasta głosami klubu PiS uznała, że znajdujący się tu teren zieleni urządzonej będzie można zmienić na mieszkaniowo -usługowy. Tym przykładem posłużył się radny PO Maciej Biernacki. - Z informacji, które posiadamy, właścicielami tego terenu są sympatycy PiS, dosyć znane małżeństwo w Białymstoku m.in. ze sprawy parkingu - wyjaśniał na konferencji prasowej. Dodał, że w pobliżu znajduje się ciek wody zasilający Dolistówkę. Dlatego tego terenu nie powinno się zabudowywać.
- Będziemy domagać się, by pan Maciej Biernacki przeprosił nas za kłamstwa, które wypowiedział publicznie. Oświadczam, że na tej działce położonej przy Kluka, o której wspomina pan Biernack,i nie było i nie ma żadnego cieku wodnego ani wody - mówi Maria Bzura. Na publiczne przeprosiny daje radnemu czas do końca tego tygodnia. Jeżeli do nich nie dojdzie, sprawa trafi do sądu.
- Nie zamierzam nikogo za nic przepraszać. Wszystko co powiedziałem jest prawdą. Nie dam się zastraszyć procesami. Te są próbą odwrócenia uwagi od tego, że deweloper będzie mógł zarobić wiele milionów złotych za zgodą PiS-u - mówi Maciej Biernacki.