Dyżury w bydgoskich szpitalach pewne... do 15 stycznia
Wypowiedzenia tak zwanej klauzuli opt-out przez lekarzy rezydentów już nabrały mocy. Co to oznacza w praktyce dla chorych bydgoszczan? Czy szpitalom w naszym mieście nie zabraknie kadry, żeby obsadzić dyżury i operacje planowe?
W bydgoskich szpitalach sytuacja - z punktu widzenia pacjenta - zmienić się ma w niewielkim stopniu. Pesymistyczne zapowiedzi spełnią się tylko częściowo. Przynajmniej w najbliższym czasie.
Zapewnienia, że osoby chore zmian kadrowych w bydgoskich szpitalach nie odczują praktycznie wcale, otrzymaliśmy ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dra Antoniego Jurasza oraz Szpitala Dziecięcego.
Problemu nie powinni odczuć także pacjenci popularnego „Biziela”, czyli Szpitala Uniwersyteckiego nr 2, choć tutaj było najtrudniej, bo najwięcej rezydentów złożyło wypowiedzenia.
Jak nas poinformowała rzecznik „Biziela”, Kamila Wiecińska, udało się w tej placówce stworzyć grafik, który do 15 stycznia 2018 r. zabezpiecza ciągłość pracy wszystkich oddziałów, również w tak zwanym trybie dyżurowym. Co będzie dalej, na razie nie wiadomo.
- U nas złożono tylko kilka wypowiedzeń - mówi Marta Laska ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dra Antoniego Jurasza. - W tej sytuacji szpital pracować będzie normalnie, nie przewidujemy jakichkolwiek problemów z obsadą dyżurów w najbliższym czasie.
Podobnie optymistycznie wypowiada się zastępca dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy, doktor nauk medycznych Danuta Kurylak: - Praca w oddziałach i na izbie przyjęć będzie przebiegać normalnie. Dla naszych pacjentów nic się nie zmieni.
Obecnie najtrudniejsza sytuacja zapanowała w naszym mieście w Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 im. dra J. Biziela. Udało się tam ułożyć grafik dyżurów do 15 stycznia tak, aby pacjenci nie odczuli skutków wypowiedzeń klauzul opt-out złożonych przez zatrudnionych w tej placówce lekarzy rezydentów. Takie zapewnienie złożyła tuż przed końcem minionego roku rzecznik szpitala, Kamila Wiecińska. Co jednak będzie po 15 stycznia? Tego na razie nie wie nikt.
„Nas to ominęło”
Spokojni w najbliższym czasie mogą być także dzieci i ich rodzice. Wojewódzki Szpital Dziecięcy w Bydgoszczy funkcjonuje normalnie, jakby nic się nie wydarzyło.
- Na czterdziestu lekarzy rezydentów zatrudnionych u nas wypowiedzenia klauzuli opt-out złożyło 21, czyli nieco ponad połowa - mówi zastępca dyrektora placówki do spraw medycznych, dr n. med. Danuta Kurylak. - Nie będzie to jednak stanowiło problemu w funkcjonowaniu szpitala, nie jest zagrożona praca na naszych oddziałach i w izbie przyjęć. Wypowiedzenia klauzuli złożyli tylko rezydenci, a nie specjaliści. Liczba pracujących u nas lekarzy wystarczy, by dla pacjentów zmiany nie były odczuwalne.
Rozszerzenie protestu?
Jak powiedział nam lider protestu medyków w naszym mieście, dr Bartosz Fiałek, skutki wypowiedzenia klauzul opt-out staną się widoczne w drugiej połowie miesiąca. W dodatku może dojść do zaostrzenia protestu lekarzy rezydentów poprzez zastosowanie zasady „jeden lekarz - jeden etat”. Jeśli do tego doszłoby, poważne problemy mogłyby mieć jednostki podstawowej opieki lekarskiej oraz punkty opieki nocnej. Według dr. Fiałka, przychodnie raczej nie będą w stanie sobie poradzić, co oznacza spore kłopoty dla pacjentów.