Dwa wstrząsy i żyjesz. Ale musi być sprzęt
- Kupmy defibrylator, uratuje komuś życie - apeluje radna. Burmistrz Nowogrodu Bobrzańskiego: - Będzie jeszcze w tym roku. Stanie w domu kultury.
Defibrylator powinien stanąć w domu kultury
Do zatrzymania akcji serca może dojść w każdej sytuacji. Tak jak było w przypadku ojca Doroty Laskowskiej-Kabały. Teraz radna miejska walczy o kupno defibrylatora automatycznego do domu kultury. - Gdyby taki sprzęt był w firmie, w której pracował mój tata, jeszcze byłby z nami. Rok temu, na początku mojej kadencji jako radnej, zgłosiłam na sesji swoją prośbę, byśmy kupili taki sprzęt - opowiada D. Laskowska-Kabała. Według niej przenośna skrzynka ratująca życie powinna stanąć w domu kultury. - Tam odbywa się bardzo dużo imprez masowych, jest dzień seniora. Zespół śpiewaczy też trenuje w ośrodku kultury, są dzieciaczki. Są imprezy na boisku, różne wesela. Przewija się mnóstwo ludzi, aż strach myśleć, że kiedyś może dojść do nieszczęścia - mówi radna.
Defibrylator powinien być standardem
D. Laskowska-Kabała: - To nie do pomyślenia, że nie można skorzystać z tak potrzebnej rzeczy. Jest nieduże i proste w obsłudze. Wystarczy przykleić elektrody do ciała i postępować zgonie z instrukcjami, jakie wydaje urządzenie. Ono krok po kroku mówi, co trzeba w danym momencie zrobić. Jedna skrzyneczka stoi już w Kotowicach.
Uzbieraliśmy pieniądze na defibrylator
W tej miejscowości 17 chętnych mieszkańców wzięło udział w specjalnie zorganizowanym szkoleniu. - Jesteśmy nie najlepiej położeni geograficznie i czasami karetka przyjeżdża po 30, 40 minutach. Więc uzbieraliśmy 6 tys. zł na defibrylator AED i całe szczęście, że jeszcze go nie użyliśmy - mówi prezeska stowarzyszenia Kot-vica (prosiła, by nie podawać nazwiska). Urządzenie znajduje się w domu państwa Ani i Arka Berbeków, przy ul. Zielonogórskiej 12, obok sklepu. Sprzęt jest zawsze dostępny.
- To bardzo dobry pomysł! - uważa Zofia Klim, dyrektor domu kultury. - Co prawda odkąd tu jeszcze nigdy nie mieliśmy takiego przypadku. Ale lepiej dmuchać na zimne, szczególnie, że udzielenie pierwszej pomocy jest obowiązkowe - uważa dyrektorka. Według niej, defibrylator powinien zawisnąć w bezpiecznym miejscu. By każdy mógł z niego skorzystać i nikt go nie uszkodził. I tak jak w Kotowicach, pracownicy chętnie przeszliby szkolenie z fachowcem. Tylko Z. Klim się zastanawia, czy znajdą się na to pieniądze w budżecie?
- Udało nam się zaoszczędzić i kupimy defibrylator za 6 tys. zł jeszcze w tym roku - zapowiada burmistrz Paweł Mierzwiak. Sprzęt będzie własnością strażaków, ale przez większość czasu będzie wisiał w domu kultury. - To oni będą robić szkolenia, także wśród uczniów szkół. Ale też będą zabierać urządzenie na swoje wyjazdy - tłumaczy burmistrz.