Drogie buty się rozpadły, a reklamacja nie została uznana
Kupiłem buty za około 380 złotych. Posłużyły mi niecałe pół roku. Tymczasem sklep nie uznaje reklamacji! - denerwuje się pan Mirosław.
Te buty nigdy nie były prane czy przemoczone. Wszelkie zabrudzenia usuwałem za pomocą wilgotnej szmatki. Zabija mnie bezsilność w walce z takimi sklepami. Człowiek kupuje coś i ma nadzieję, że posłuży mu długo, a potem takie zdziwienie - czytamy w liście od pana Mirosława z powiatu łomżyńskiego. - Z ręką na sercu mogę napisać, że mojej winy w uszkodzeniu obuwia trekkingowego nie było. Pewnego dnia zauważyłem małe rozszczepienia na dwóch butach tego „solidnego” modelu. Były minimalne, ale po jakimś czasie mogły się powiększyć. Zaniosłem je więc do reklamacji.
Markowe buty, które nasz czytelnik kupił w jednym z ostrołęckich sklepów z obuwiem sportowym wytrzymały zaledwie pół roku. Pan Mirosław jest oburzony, że reklamacja obuwia nie została uznana.
W opisie butów czytamy: „Obuwie sprawdzi się w najtrudniejszych warunkach. Technologia ocieplająca Primaloft® gwarantuje izolację termiczną stóp, pozwalając na trening nawet podczas mroźnych dni.”
- Notabene są modelem dość drogim jak na warunki życia „szarego Polaka”. Kosztują około 380 zł. Są reklamowane jako obuwie trekkingowe, przez co rozumiem, że mają wzmocnioną odporność na odkształcenia i na najróżniejsze warunki atmosferyczne. Pokonywałem w nich drogę z domu do samochodu, z samochodu do pracy. Wracając do domu na wsi, czy wykonując jakiekolwiek prace na podwórku, zakładałem inną parę obuwia. Nie dziwnym chyba jest, że o buty za 380zł trzeba trochę dbać. I nie chcę tym stwierdzeniem wyjść na „cebulaka”, ale wtedy w Ostrołęce, kupując te buty, płacąc za nie prawie 400zł, miałem nadzieję, że buty posłużą mi długo i nie będę musiał za rok czy dwa kupować nowej pary.... - mówi czytelnik.
Czekał cierpliwie na wynik postępowania reklamacyjnego.
- Byłem przekonany (dalej jestem) o swojej niewinności przy tym uszkodzeniu. 11 sierpnia dostałem SMS-a ze sklepu, że reklamacja została rozpatrzona. Po dotarciu na miejsce dowiedziałem się, że reklamacja jest „całkowicie bezpodstawna i nieuzasadniona”.
Pan Mirek zdecydował się pozostawić buty w sklepie drugi raz.
-Zakrawającym na śmieszność jest fakt, że obuwie trekkingowe służące do górskich wypraw, czy użytkowania ich w trudnych warunkach, zaczyna rozlatywać się po czterech, czy pięciu miesiącach w warunkach normalnych. Zastanawia mnie też, czemu właścicielka sama rozpatruje reklamacje, a nie wysyła butów do centrali - dodaje niezadowolony klient.
Druga reklamacja również nie przyniosła skutku. Pan Mirosław dostał pismo z odmową uznania reklamacji.
„Reklamowane uszkodzenia powstały z winy użytkownika (uszkodzenia mechaniczne). Za tak powstałe uszkodzenia sprzedawca ani producent nie ponoszą odpowiedzialności. Nie są to ukryte wady fabryczne lecz uszkodzenia i zmiany użytkowe, których usunięcie należy do użytkownika” - czytamy w odpowiedzi ze sklepu.
Zgłoszenia reklamacyjne naszego Czytelnika pokazaliśmy Andrzejowi Bednarczykowi, miejskiemu rzecznikowi praw konsumenta w Ostrołęce.
- Przesłane zgłoszenia reklamacyjne nie zawierają określenia żądania konsumenta - wyjaśnia rzecznik. - Zgodnie z przepisami o rękojmi zawartymi w Kodeksie cywilnym, mogą to być żądania: wymiany towaru na nowy (art. 561 § 1), nieodpłatnej naprawy towaru (art. 561 § 1), obniżenia ceny towaru o określoną kwotę (art. 560 § 1), odstąpienia od umowy i zwrot ceny towaru art. 560 § 1). Sprzedawca ma obowiązek zająć stanowisko w sprawie reklamacji w ciągu 14 dni w formie pisemnej i powiadomić o tym konsumenta. Klient nie ma obowiązku chodzić do sklepu, aby dowiedzieć się o los swojej reklamacji. W tej sprawie konsument powinien zwrócić się do Powiatowego Rzecznika Konsumentów w Łomży o pomoc. Rzecznicy mają właściwość według miejsca zamieszkania konsumenta. Warto również podkreślić, że sprzedawca ma prawo rozpatrywać reklamacje.
Próbowaliśmy się skontaktować z właścicielką sklepu i poprosić o odniesienie się do problemu, zgłoszonego przez Czytelnika. Do dnia zamknięcia tego numeru TO, nie odpowiedziała na prośby kontaktu z naszej strony.