Drobiazgi kultury. Upolitycznianie
Szanowni Państwo, ciekawa jestem, czy ktoś pamięta, z jakim zastrzeżeniem rozpoczynałam nasze rozmowy? - było to dawno, więc przypomnę. Obiecałam rozmawiać z Państwem o wszystkim, tylko nie o polityce.
A to dlatego, że jest ona obecnie zupełnie inna, niż głosiły dawne definicje, mówiące o działaniu dla wspólnego dobra, o dbałości w utrzymywaniu ładu społecznego, o mobilizowaniu ludzi do współpracy, nawet jeśli mają oni różne interesy i różne poglądy, ale łączy ich cel - troska o dobro społeczności. To bardzo trudne i odpowiedzialne zadania, wymagające mądrości, odwagi, poświęcenia, a przede wszystkim wysokiego morale.
Jakoś dzisiaj nie dostrzegam takich cech. To inna polityka - bezwzględnej walki, złości, pogardy. Ponadto przez wielu prowadzona bywa jednozdaniowo, za pomocą Twittera, a to nie budzi mojego szacunku. Dlatego podtrzymuję moje pierwotne założenie dotyczące naszych rozmów.
Ale jest jeszcze coś, co mnie martwi i niepokoi - mianowicie upolitycznianie wszystkiego, co się zdarzy. Czy są to sprawy małe, nieistotne, czy wydarzenia poważne lub wręcz tragiczne - natychmiast są rozpatrywane i komentowane w aspekcie bieżących potrzeb politycznych tej czy innej grupy. Każda sprawa zamienia się w narzędzie politycznej walki. Tak też jest nam przedstawiana. Nie jest rzetelną, sprawdzoną informacją o danym wydarzeniu, lecz podawaną nam do wierzenia „jedyną prawdą”. Oczywiście, jedna grupa tę „prawdę” widzi w tym, druga w czymś wręcz przeciwnym. Jedni chwalą, drudzy ganią. Jedni się cieszą, dla drugich to dramat. Ci mówią tak, drudzy inaczej. Wszystko to obliczone na budzenie emocji, a nie na wgłębianie się w daną sprawę. Walnie pomagają w tym niektóre media, w których rzadko znajdujemy wyważone opinie, a często np. interpretowanie zdarzeń przez… celebrytów. Pozostajemy więc trochę bezradni w tym propagandowym chaosie.
Ale, proszę Państwa, nie dajmy się. Nie wierzmy bezkrytycznie ani jednym, ani drugim. Spróbujmy poszukać na własną rękę, porównać różne opinie, posłuchać różnych racji. Wymaga to wprawdzie czasu i wysiłku, warto jednakże próbować wyszukiwać cenne ziarenka wśród tych plew - wyrabiać sobie własne zdanie.
W interesującej książce Marcina Wilka „Kwiatkowska” znalazłam taką wypowiedź tej wybitnej, słynnej aktorki: „Po czym poznajesz inteligenta? Po tym, że chce wiedzieć, a jak nie wie, to wie, gdzie szukać. I szuka u źródeł”.
A więc i my poszukujmy różnych źródeł.