Drobiazgi kultury. Prezent związany z życzeniami
Szanowni Państwo, zbliżają się Święta Wielkiej Nocy. Oprócz wiosennych, przedświątecznych porządków oraz przygotowywania różnych „smaczności” czeka też Państwa składanie życzeń - Wam i od Was. A więc już dzisiaj mam dla Państwa prezent związany właśnie z życzeniami.
Leży przede mną mała skromna książeczka zatytułowana „Sto lat. Książka życzeń”. Napisał ją znany poeta i publicysta Wojciech Bonowicz, a wydało Muzeum Etnograficzne w Krakowie. Jest ona elementem projektu realizowanego przez MEK w latach 2014-2020 pod nazwą „Życzenia. Niematerialne dziedzictwo Małopolski zawarte w obyczajach pielęgnujących więzi międzyludzkie”. Czyż dzisiaj, zwłaszcza dzisiaj!, może być coś ważniejszego niż pielęgnowanie więzi międzyludzkich?
Na projekt składają się prace badawcze, publikacje, warsztaty - wszystko realizowane przez zespół ośmiu kobiet. Ich badaniom podlegają sposoby, formy, konteksty składania życzeń. Autorki stawiają też ważne pytania, np. czy życzenia bywają wyrazem prawdziwej życzliwości, czy tylko martwą formułką? (choćby „miłego dnia”).
Muzeum zwróciło się także do Wojciecha Bonowicza z prośbą o napisanie czegoś na temat życzeń, zapoznawszy się przedtem z muzealnymi zbiorami. Bonowicz przyznaje, że napisał „coś osobistego”, uważając, że „tak będzie najuczciwiej”, a zbiory stały się „swoistym komentarzem do mojej opowieści” - w książeczce są ilustracjami.
No i otrzymaliśmy piękną, wzruszającą publikację, opartą na pamięci Autora, ale uruchamiającą np. także moje wspomnienia. Czytamy jedenaście krótkich opowiadań o różnego rodzaju życzeniach przy rozmaitych okazjach. O łapaniu się za guzik na widok kominiarza, o zdmuchiwaniu świeczek na torcie, o pisaniu życzeń na kartach pocztowych lub esemesami, o rytuałach i zwyczajach weselnych w aspekcie życzeń. O tym czy lubimy dzielić się opłatkiem i jajkiem, czy raczej nas to zawstydza, krępuje.
O życzeniach składanych modlitwą do Boga i różnych świętych (ostatnio pewną sumę obiecałam św. Antoniemu i poskutkowało, bo zguba się znalazła). Jest też rozdział o „Koncercie Życzeń” - dobrze pamiętam te dawne, radiowe. Mowa też o życzeniach złych, czyli klątwach oraz o różnych przesądach (musiałam trzymać w zębach jakieś drewienko, gdy Mama przyszywała coś na mnie, bez zdejmowania ubrania - żeby mi „rozumu nie zaszyła”). Wzruszył mnie też tekst o pamiętnikach, o tych wszystkich „na górze róże…”, i o „sekretach” w zagiętych rogach kartki.
A więc: Wszystkiego najlepszego dla Państwa!