Doktor Górski zaczarował publiczność swoją narracją o kronice Kożuchowa
- Czy kożuchowianie podczas plagi szarańczy, palili ją na polu czy w dole? Proszę uwierzyć, to była największa dyskusja między tłumaczami kroniki - przyznał w piątek dr Adam Górski jeden z tłumaczy 18-wiecznej kroniki
Dr Wojciech Krawczuk, drugi z tłumaczy, jest dyrektorem Archiwum Narodowego w Krakowie, nie mógł przyjechać. – Zrzucił wszystko na mnie, ale ja lubię przyjeżdżać do Kożuchowa. W otoczeniu książek i przy takiej publiczności jest to czysta frajda, więc się zgodziłem – tłumaczył naukowiec.
Jadąc pociągiem z Krakowa do Zielonej Góry, w drodze na to spotkanie, przeglądał materiały i zwrócił uwagę na wstęp: „Masz tu oto przed sobą, drogi Kożuchowie, raz jeszcze Analecta, które odczytywane już były w twoich granicach i, choć w innej postaci, zostały zabrane przeze mnie do obcego kraju. (…) Choć są i tacy, którzy uznają takie drukowane rzeczy za niepotrzebne, jednakże inni ludzie żywią w tym względzie całkiem inną opinię. Ze względu na oddalenie od Kożuchowa mój zamiar stał się jeszcze trudniejszy do realizacji. Nie dałem się jednak odwieść od mojego postanowienia, oszczędnie wykorzystałem wolne chwile, pozostałe po mojej pracy zawodowej. A na końcu zatroszczyłem się o druk, żeby tylko wypełnić poczynione zobowiązania”. - Minęło 266 lat od napisania tych słów, a ja mam wrażenie, że historia zatoczyła koło. Inny człowiek, przed inną publicznością, w tym samym miejscu. Z tą samą książką – zawiesił głos dr Adam Górski.
- Kłóciliśmy się namiętnie z dr Krawczukiem, czy kożuchowianie podczas plagi szarańczy, palili ją na polu czy w dole. Proszę uwierzyć, to była największa dyskusja między tłumaczami kroniki. W książce jest zwrot sugerujący, że tę szarańczą palono w zagłębieniu. Ja się uparłem, że sobie tego nie wyobrażam, jak mieszkańcy miasta ganiali szarańcze, żeby ją zagonić do dołu. One tam maiły siedzieć kiedy miano je spalić. Jednak tak zostało napisane. Takich dyskusji było naprawdę dużo. Jeżeli będą jakieś nieścisłości, to spadają one na nas, jako tłumaczy. Jednak one nie wypacza treści książki. Förster nie napisał kroniki sam, co także jest ważne. Pomagał mu Johann Heinrich Winkler i magister Axt, którego imienia nie znamy. Kronika jest genialnie oparta na materiałach źródłowych, bo autor nie był w stanie zrobić wszystkiego sam. W tamtych czasach trzeba było trochę pojeździć Dzisiaj, za pośrednictwem Internetu jest inaczej – wyjaśniał dr Górski.
Także burmistrz Kożuchowa Paweł Jagasek kilkakrotnie cytował kronikę. Na koniec mówił o jej aktualności, porównując wydarzenia z 1751 roku, o wyposażeniu miasta w wodociąg i studnie oraz o sadzeniu drzew, z dniem dzisiejszym Kożuchowa.
Dorota Czerniak z Kożuchowa była mile zaskoczona spotkaniem promującym kronikę. – Nieraz przychodziłam na te konferencje i było przynudnawo. Wcześniej były wydawane publikacje, ale stricte naukowe. Dr Górski zrobił to inaczej, z takim humorem i dowcipnie co bardzo się spodobało mieszkańcom. Prawdziwa rewelacja. Z Krysią, żoną mojego kuzyna, byłyśmy złe, że tak szybko się skończyło. Tutaj, tak zwany laik, przyszedł i nagle usłyszał rzeczy, które go bardzo zaciekawiły. Czekamy teraz na drugą część kroniki – deklaruje mieszkanka Kożuchowa.
Paweł Gabrysiak był na spotkaniu do końca. – Fajnie, że tłumacz tutaj do nas przyjechał. Potrafił zachęcić do lektury kroniki Kożuchowa. Odkładam teraz inne rzeczy na bok i już wieczorem zacznę czytać. Prawdopodobnie kronikę przeczytam za jednym zamachem, gdyż jestem naprawdę zainteresowany. Książka opisuje przecież kilkaset lat historii naszego miasta. Trzeba więcej tego typu inicjatyw. Szkoda, że było mało mieszkańców Kożuchowa. Sam znalazłem się tutaj przypadkiem, gdyż przyszedłem do biblioteki skorzystać z Internetu. Przede wszystkim było za mało informacji o promocji kroniki – podsumowuje kożuchowianin.
Promocja książki „Analecta Freystadiensia czyli Kronika Kożuchowa”, tłumaczenia XVIII – wiecznej kroniki Gottfrieda Förstera, była połączona z prezentacją publikacji „Społeczeństwo Kożuchowa i okolic w średniowieczu i okresie nowożytnym”. Wydawcą obu publikacji jest Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Kożuchowskie