Czy 65 tysięcy złotych miesięcznie to dużo? Taką pensję ponoć dostaje asystentka prezesa Narodowego Banku Polskiego. Opozycja zaatakowała
Władze się co jakiś czas po wyborach zmieniają, ale pieniądze dla wszystkich - z lewa, z prawo i ze środka - pachną zawsze tak samo...
Pracownicy Kancelarii Sejmu i Senatu otrzymali w ubiegłym 2018 roku w formie nagród w sumie ponad 4 miliony złotych - tak przynajmniej oszacował „Super Express”. Może się im po prostu należało - jak jeszcze nie tak dawno wykrzykiwała z parlamentarnej mównicy była premier Beata Szydło.
Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że się należało. Ale czy zasłużyła na wynagrodzenie w wysokości 65 tysięcy złotych miesięcznie Martyna Wojciechowska, współpracownica prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego „do spraw komunikacji i promocji” - jak doniosła „Gazeta Wyborcza”?
Być może, ale wątpliwości mają nawet niektórzy wysoko postawieni działacze partyjni PiS, jak choćby Jan Maria Jackowski, który oficjalnie zapytał szefa NBP, jak to jest z zarobkami owej bardzo sympatycznej pani. Założę się, że po ewentualnej zmianie władzy mógłbym ten komentarz napisać tak samo tylko podmieniając nazwę partii...