Chwila nieuwagi i auto nadaje się do naprawy!
Na drogę wyjeżdżamy z nadzieją, że bezpiecznie dotrzemy do celu. Ale jak mówi przysłowie „nieszczęścia chodzą po ludziach”, więc i na takie trzeba się przygotować.
Podstawa to umiejętności (wyrażone m.in. uprawnieniami do kierowania), obowiązkowe ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej (OC), dodatkowo autocasco (AC), aktualny przegląd techniczny samochodu i obowiązkowe wyposażenie, czyli gaśnica i trójkąt ostrzegawczy. Przezorny kierowca zaopatrzy się także w kamizelkę odblaskową (także dla pasażerów), zapasowe koło i zestaw narzędzi, może także dodatkową gaśnicę (jedna zwykle nie gwarantuje ugaszenia płonącego silnika).
I wszystkie te zabiegi, dokumenty i akcesoria naprawdę mogą się przydać. W zrozumieniu problemu pomoże nam statystyka: w całym ubiegłym roku na drogach województwa kujawsko - pomorskiego zginęło 178 osób. Liczba rannych sięgnęła 1094 osób.
- Od początku tego roku do końca maja wydarzyło się 300 wypadków drogowych, było 43 ofiar śmiertelnych i 341 rannych - wylicza Kamila Ogonowska z zespołu prasowego komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy.
Z najnowszego raportu Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (UFG) wynika, że w pierwszym kwartale tego roku najwięcej szkód z polis OC zgłoszono w województwach mazowieckim (3,9 proc. w skali całego kraju), pomorskim (3,8) i dolnośląskim (3,8). W kujawsko-pomorskim jest to 3 proc., zaś w wielkopolskim i warmińsko-mazurskim po 2,9.
- Sprawcami wypadków i wypłat z ubezpieczeń OC są najczęściej osoby w wieku 31 - 35 lat, kierujące autami osobowymi marek: Skoda, Ford, Toyota i Peugeot - informuje Aleksandra Biały, rzecznik prasowy, doradca prezesa UFG.
Zatem w tym roku też jest źle - nie ma dnia, by policja i straż pożarna nie informowały o kolejnych tragediach. Ważne jest to, jak zwykły obywatel ma się zachować w obliczu wypadku czy tylko zwykłej stłuczki.
Takich zdarzeń jest najwięcej. W tym roku było ich na drogach Kujaw i Pomorza już grubo ponad 10 tysięcy. Nie wszystkie są zgłaszane policji. - Stłuczka to zdarzenie drogowe bez ofiar w ludziach, za to ze stratami materialnymi - wyjaśnia podinsp. Maciej Zdunowski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Jeśli uszkodzenia są niewielkie, a jeden z uczestników przyznaje się do winy, nawet nie trzeba wzywać policji - wystarczy spisać stosowne oświadczenia i na tym sprawa w zasadzie się kończy.
Oświadczenie trafi do ubezpieczyciela, który wypłaci odszkodowanie. Jeśli uczestnicy stłuczki nie potrafią dojść do porozumienia, jeden z nich lub obaj powinni poprosić o przyjazd policji, która postara się wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Taka opcja kończy się najczęściej „wlepieniem” sprawcy mandatu. Chyba, że ten nie zgadza się z takim dictum, odmawia przyjęcia. Wtedy sprawa trafia do rozstrzygnięcia przed sąd. Lepiej zatem gdy obaj kierowcy dochodzą do porozumienia.
Problemem bywa zabezpieczenie miejsca zdarzenia, bo nawet niewinny uczestnik stłuczki może z tego powodu otrzymać mandat.
Tak się stanie, jeśli nie usunie z drogi publicznej swojego pojazdu. Mowa - dla przypomnienia - o zdarzeniu bez ofiar w ludziach. Pojazd powinien zjechać lub zostać zepchnięty na pobocze, w bezpieczne miejsce, aby nie najechał na niego inny pojazd. Przed usunięciem pojazdu z drogi, warto udokumentować fotograficznie jego położenie (także ewentualnego drugiego uczestniczącego w stłuczce) oraz uszkodzenia.
Niekiedy jednak nie da się go usunąć własnym sumptem ani przy pomocy innych osób (uszkodzony silnik, zablokowane koła itp.), a wtedy należy go oznaczyć włączając światła awaryjne (jeśli działają) i ustawiając trójkąt ostrzegawczy.
Policję warto wezwać, gdy mamy uzasadnione podejrzenie, że uczestnik kolizji jest nietrzeźwy lub pod wpływem innych substancji psychoaktywnych. Warto tak zrobić także wtedy, gdy przypuszczamy, że przyczyną kolizji był zły stan techniczny drugiego pojazdu (np. łyse opony, korozja). I jeszcze jedna przyczyna uzasadniająca wezwanie mundurowych: nieczytelne, uszkodzone lub podejrzanie wyglądające dokumenty sprawcy.
- Jeżeli zdarzył się wypadek, zatem są ofiary śmiertelne lub ranne, pojazdów nie wolno ruszać i to nawet wtedy, gdy te utrudniają ruch - kontynuuje podinspektor Zdunowski.
Obowiązkiem uczestników wypadku (jeśli ich stan zdrowia na to pozwala) i świadków jest udzielenie pomocy poszkodowanym. Trzeba jednak postępować bardzo ostrożnie, biorąc pod uwagę, że ofiary mogą mieć uszkodzenia rdzenia kręgowego.
Obowiązkowo należy wezwać służby ratunkowe. Wystarczy zatelefonować na numer 112. Jego dyspozytor wyśle na miejsce odpowiednie „siły i środki”, w tym policję, której zadaniem jest dodatkowe zabezpieczenie miejsca wypadku, kierowanie ruchem, zbadanie trzeźwości uczestników, sporządzenie dokumentacji.