Chleb pięknie rośnie tylko dobrym ludziom
Chciałbym przekazać komuś tradycję pieczenia chleba. Mój syn za bardzo się tym nie interesuje - mówi pan Ryszard, łzy napływają mu do oczu. - To ciężka praca. Dużo czasu zajmuje, a mało chleba jest. Trzeba mieć chęci i zapał, czy ktoś taki się znajdzie? Nie wiem...
- Pamiętam babciną kuchnię, jej spracowane ręce i pyszny swojski chleb, który, odkąd pamiętam, piekła dla całej rodziny - wspomina dzieciństwo Ryszard Kapica, z Drzecina, który dziś podtrzymuje rodzinną tradycję i sam piecze chleb. Został on wpisany na listę produktów tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w roku 2015.
- Gdy tradycję pieczenia chleba przejęła mama, oprócz tego, że piekła dla nas, przygotowywała pieczywo też na wesela, chrzciny i imprezy. I tak do 2006 roku. Przez 20 lat nosiłem jej foremki, smarowałem je i próbowałem ciasto. Mama zawsze pytała, czy dość słone, a ja się czułem taki ważny...- mówi Ryszard Kapica. Wszyscy zachwycają się jego chlebem, on jednak skromnie twierdzi, że chleb nie jest do końca taki jak był ten babci. Mówi też, że czasami „uda” mu się nawet go przypalić. - Teraz zdarza się to rzadko, ale na początku trudno było mi ustawić odpowiednią temperaturę w starym chlebowym piecu. To naprawdę nie jest takie łatwe i trzeba dojść do wprawy - podkreśla pan Ryszard i miesza rozczyn na chleb w dużej drewnianej dzieży. W międzyczasie opowiada historię swojego chleba ze starego pieca. - Pierwszy chleb piekłem pod okiem mamy. Mimo że lata patrzyłem jak mama wyrabia ciasto, pali w piecu, wkłada i wyciąga chleb, to i tak pierwsze wypieki nie wychodziły - wspomina pan Ryszard. Ale przyszedł ten czas i w 2008 roku mama wysłała mnie na konkurs w Gliśnie. Wtedy często do chleba dodawało się ziemniaki, bo mąka była na wagę złota. I się udało! Mój chleb z ziemniakami zdobył nagrodę - mówi piekarz i odstawia ciasto do wyrośnięcia.
Rozglądamy się po pomieszczeniu. Jest to mała piekarnia, taka z klimatem. Stare, niemal antyczne piece (cały czas sprawne, właśnie w nich wypiekany jest chleb), drewniany wózek na kółkach na którym stoją perły i puchary, i mnóstwo słomianych koszyków. - Czuję się tutaj wspaniale, uwielbiam to miejsce. Część z tych koszyków wyplatała moja prababcia, dlatego mam do nich sentyment - pokazuje nam piękne wykliniane kosze na chleb.
Ciasto wyrosło, piekarz wlał je do foremek i po godzinie włożył do starego pieca. Za chwilę w pomieszczeniu rozniósł się zapach świeżego, babcinego chleba ze starego pieca.