Chemia „po terminie” urodzie nie służy
Kupujecie przeterminowane kiełbasy, śmietany, sałatki albo konserwy? Oczywiście, że nie, bo to szkodzi zdrowiu. Dlaczego więc „rzucacie się” na wyprzedawane kosmetyki, których termin ważności mija za kilka dni, a zużycie obliczone jest nawet na parę miesięcy?
Przeterminowane kosmetyki także szkodzą zdrowiu, nieraz może bardziej niż lekko nieświeża żywność. Dlaczego? Bo zawierają więcej czynnych substancji chemicznych i konserwantów, nieobojętnych nie tylko dla skóry, ale całego organizmu.
Powiedzmy sobie szczerze - nie ma kosmetyków bez „chemii”. W tych reklamowanych jako naturalne i ekologiczne też muszą być związki syntetyczne opóźniające proces rozkładu -na przykład olejków, na bazie których produkowane są kremy, pomadki do ust czy maseczki. Dlatego data ważności znajdująca się na opakowaniu powinna być jak wyrocznia! Jeśli jest zamazana lub mało czytelna, lepiej nie kupować kosmetyku, bo w najlepszym wypadku może nie zadziałać, a w najgorszym wywołać trudną do wyleczenia wysypkę, albo zatrucie pokarmowe.
Ryzyko kupowania kosmetyków w promocyjnych cenach wiąże się także z tym, że mogą zacząć się psuć już podczas ich używania. Jak więc rozpoznać, że z naszym markowym kremem czy podkładem jest „coś nie tak”? Kremów nie powinnyśmy wmasowywać w skórę, gdy na powierzchni pojawi się żółta lub szarawa warstwa, świadcząca o rozpoczętym procesie jełczenia. Natomiast szminki i cienie do powiek najlepiej używać nie dłużej niż przez sześć miesięcy, gdy są nowe, a przez dwa, gdy mają już krótki termin ważności. Kruszące się tusze do rzęs najlepiej wyrzucić do kosza.
Nie musi, ale może zaszkodzić. Dlatego tak ważne jest dokładne przeczytanie „ramki”, gdzie znajduje się skład danego kosmetyku. I pamiętanie o tym, że „chemia po terminie” działa ostrzej. A jest jej sporo. Gumy roślinne oraz syntetyczne znajdujące się w lakierach do włosów mogą powodować różnego rodzaju uczulenia. Jednymi ze składników farb do włosów są naftyloaminy, które mogą być przyczyną uszkodzeń wątroby oraz uczuleń skórnych. Zawarte w tuszach do rzęs substancje aminowe wywołują uczulenia nie tylko skóry, ale i podrażnienia oczu. Alkohol i silne aromaty, które są składnikami perfum, mogą przyczyniać się do bólów głowy, uczuleń, nudności i wymiotów. Zawarte w pomadkach do ust pigmenty mogą wywoływać stany zapalne w jamie ustnej, a skład środków rozjaśniających włosy, przy przypadkowym zjedzeniu, podrażnia przewód pokarmowy, powodując wymioty i biegunkę. I chyba najgorsze - bromiany. Zawarte są w płynach stosowanych do ondulacji „na zimno”. Wywołują nie tylko wymioty i biegunkę, ale powodują też uszkodzenie nerek i podrażnienie układu nerwowego.
Jak wszystkie kosmetyki, psują się i bywają szkodliwe. Na długo przetrzymywane perfumy wrażliwi są przede wszystkim alergicy. Same perfumy też mogą być alergenem. Co jest oznaką zepsucia się perfum? Zmiana koloru płynu, często również jego zmętnienie i pojawienie się „paprochów” w butelce, a także zapach pleśni i kwaśnawa woń. Poza tym, przestarzałe perfumy szybko się ulatniają.