W opinii ratusza budowa trasy S10 na odcinku Bydgoszcz - Toruń w formule partnerstwa publiczno-prywatnego to zasłona dymna.
Oddala się w czasie budowa ważnego z punktu widzenia Bydgoszczy i Torunia fragmentu drogi ekspresowej S10 między tymi miastami. Tylko budżetowy cud sprawi, że prace zaczną się przed 2023 rokiem. Pieniędzy na budowę nie ma, a rozwiązaniem (podobnie jak w przypadku kilku innych odcinków ekspresówek, w tym S10 między Bydgoszczą a Piłą) mogłoby być zbudowanie drogi w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. W skrócie wygląda to tak, że do budowy przystępuje prywatny inwestor, który ją ma „sponsorować” i utrzymywać przez jakiś czas, a potem będzie otrzymywał zwrot kosztów w ratach z budżetu.
- Przedstawianie idei partnerstwa publiczno-prywatnego w stosunku do tego przedsięwzięcia w naszej ocenie ma jedynie ukryć brak środków na trasę S10 - uważa Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy. - Nie znajdujemy argumentów przemawiających za takim sposobem budowy drogi krajowej. Do tej pory żadna droga krajowa ani nawet wojewódzka w Polsce nie powstała w formule PPP. Jesteśmy przeciwni eksperymentom w przypadku tak strategicznych inwestycji.
W przypadku S10 - i to też w wielkich bólach - znaleziono pieniądze na Studium Techniczno-Ekonomiczno-Środowiskowe.
Przedstawianie idei partnerstwa publiczno-prywatnego w stosunku do tego przedsięwzięcia w naszej ocenie ma jedynie ukryć brak środków na trasę S10
Na rzecz budowy odcinka S10 lobbują zgodnie władze Bydgoszczy i Torunia, wspierane przez marszałka województwa. Na razie bezskutecznie. Jedyne, co osiągnięto, to znalezienie pieniędzy na Studium Techniczno-Ekonomiczno-Środowiskowe (STEŚ), na którego opracowanie ogłoszono drugi przetarg, gdy w pierwszym nie było chętnych, by za proponowaną kwotę podjąć się zadania.
- Działania wokół drogi ekspresowej S10 budzą wyłącznie liczne obawy. Po pierwsze, inwestycja nawet na odcinku Bydgoszcz - Toruń zniknęła z listy zadań, na które były zabezpieczone środki finansowe i była jednym z rządowych priorytetów - zauważa Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy. - Po drugie, unieważniony został pierwszy przetarg na opracowanie koncepcji. Po trzecie, ciągle przesuwany jest termin zakończenia inwestycji. Dla odcinka Bydgoszcz - Toruń miał być to początkowo rok 2020, potem kolejno 2021, 2022, 2023. Ostatnia aktualizacja Programu Budowy Dróg Krajowych i Autostrad do roku 2023 jest szczególnie niekorzystna nie tylko dla Bydgoszczy, ale i dla województwa. Dowiedzieliśmy się, że budowa trasy będzie możliwa tylko w przypadku oszczędności na innych zadaniach. Tymczasem ceny usług w branży drogowej pną się w górę.
Działania wokół drogi ekspresowej S10 budzą wyłącznie liczne obawy. Po pierwsze, inwestycja nawet na odcinku Bydgoszcz - Toruń zniknęła z listy zadań, na które były zabezpieczone środki finansowe i była jednym z rządowych priorytetów
W najbardziej dyplomatyczny ze sposobów brak pieniędzy potwierdza również GDDKiA w Bydgoszczy.
- GDDKiA jako instytucja wykonawcza realizuje przedłożone do wykonania zadania infrastrukturalne w regionie niezależnie od źródła finansowania. Obecnie przygotowujemy STEŚ z elementami koncepcji programowej, na które to zagwarantowane są środki z budżetu państwa - informuje Tomasz Okoński, rzecznik bydgoskiego oddziału GDDKiA. - Wykonanie dokumentacji pozwoli złożyć wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla drogi S10 na odcinku Bydgoszcz - Toruń, co umożliwi przygotowanie dokumentacji pozwalającej rozpocząć procedurę wyłonienia wykonawcy robót w systemie „Projektuj i Buduj”.
Tyle że zanim budowa się zacznie, muszą być na nią zagwarantowane pieniądze.