Bydgoska hala targowa jak Mercado de San Miguel?
Symbol upadku bydgoskiego drobnego handlu - hala targowa przy ulicy Magdzińskiego - ma dostać kolejną szansę. Tym razem zamiast chabaniny, „mydła i powidła” bydgoszczanie znaleźć tu mają stylowe knajpki, kafejki i ciekawe towary.
Hala targowa była niegdyś miejscem, w którym w czasach deficytów kupić można było mięso, cytrusy, banany czy produkty „baltonowskie”. O pirackich ciuchach znanych marek nie ma co wspominać. Te czasy odeszły w zapomnienie wraz z rozwojem wolnego rynku. Handel na hali powoli, ale systematycznie upadał, aż stał się swoją karykaturą.
W końcu miasto uznało, że zabytkowy obiekt w tak atrakcyjnym miejscu nie może się marnować i odkupiło nieruchomość od BSS, które kompletnie nie miało pomysłu na wykorzystanie jego potencjału. Miasto znalazło pomysł na zagospodarowanie hali.
- Najważniejsze i dominujące będą dwie funkcje - gastronomiczna i handlowa. Nie postanowiono jeszcze, czy podzielone zostaną po 50 procent dla każdej, czy może 60 do 40 dla gastronomii - mówi prof. Dariusz Markowski, członek komisji eksperckiej, która wydała rekomendacje dla zagospodarowania hali. - Obecnie hala to piwnice i parter. Naturalnym wydaje się, że handel mógłby odbywać się na dole, a na górze działałaby gastronomia. Z drugiej strony, operatorowi obiektu, który będzie wybrany w przetargu, nie można niczego narzucać. Jeśli pojawi się na przykład ktoś, kto chciałby w piwnicach prowadzić małą winiarnię, to czemu nie? Konserwator zabytków zgodził się z tym, że możliwe będzie stworzenie również antresoli. Nie na całej powierzchni hali, bowiem szklane świetliki muszą być odsłonięte, ale wystarczająco dużą, by można ją było właściwie wykorzystać.
Najważniejsze i dominujące będą dwie funkcje - gastronomiczna i handlowa. Nie postanowiono jeszcze, czy podzielone zostaną po 50 procent dla każdej, czy może 60 do 40 dla gastronomii
Bydgoskie zabiegi nad modernizacją hali i nadaniu jej prestiżu znajdują odpowiedniki w innych polskich miastach. W kilkuz nich dawne hale stały się popularnymi miejscami spotkań i zakupów. Stały się znów trendy, a bywanie w nich jest niejako towarzyskim obowiązkiem, spełnianym jednak bardzo chętnie.
Polskim przykładem jest Hala Koszyki, przy ulicy Koszykowej w Warszawie, w której zakotwiczyło 18 restauracji i kafejek, jedną z nich prowadzi Mateusz Gessler.
Bydgoska hala ma szansę stać się nie tylko miejscem, w którym znów warto robić zakupy, ale również atrakcją turystyczną. Tysiące osób przyciągają podobne hale w miastach, które same w sobie są celami masowej turystyki.
W Madrycie takich hal jest kilka, najsłynniejsza z nich, wykonana w 1913 roku z żelaza - Mercado de San Miguel - jest miejscem „pielgrzymek” turystów z całego świata. W Barcelonie przy słynnej La Rambla mieści się Mercat de la Boqueria, królestwo hiszpańskich smaków. W Paryżu z kolei turyści zakupy robią w Hali św. Marcina, która słynie ze stoisk z produktami regionalnymi. Z pewnością bydgoska hala chciałaby choć w małej części powielić ich sukces. Czy to możliwe?
Hala targowa ma ogromny potencjał i wielu bydgoskich przedsiębiorców jest zainteresowanych prowadzeniem tam działalności. Projekt musi być jednak konsultowany z nimi na każdym etapie
Przeczytaj więcej o pomyśle na halę targową w Bydgoszczy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień