Biegam nawet wtedy, gdy w bidonie zamarza mi woda
Jarosław Baryła, przedsiębiorca z Gorzowa, rok temu zakochał się w bieganiu. Zaczynał jako 96-kilogramowy facet, z którego naśmiewały się dzieci. W minionym roku wystartował w trzydziestu biegach.
Na początek niegrzeczne pytanie: ile ważysz?
Teraz moja waga waha się od 72 do 75 kilogramów.
Ile ważyłeś wcześniej?
Dochodziłem do 100 kilogramów: ważyłem 96 kilo.
Co się stało, że zgubiłeś ponad 20 kilogramów?
Zacząłem biegać.
Kiedy?
Rok temu. Równo. Pod koniec listopada 2014 r.
W rok schudłeś 20 kilo?
Niższa waga to tylko jeden ze skutków. Przejście z rozmiaru XL na S wcale nie było najważniejsze (śmiech).
A co?
Zmiana stylu życia, inna kondycja, inne wyniki badań, inne życie po prostu.
Skąd pomysł, by biegać?
Jestem we władzach klubu Admira. Pojechałem z zawodnikami na zimowy obóz i starałem się z nimi biegać. Młodzi sobie dowcipkowali. Byłem „większy” i docinali mi nieco (śmiech). Postanowiłem im udowodnić, że się mylą, że dam radę i wytrwam w bieganiu. Dawali mi dwa miesiące.
Ależ się pomylili!
O, tak. Jestem przekorny. Gdy ktoś mi mówi, że nie dam rady czegoś zrobić, to zaczynam się buntować, stawiać i próbuję udowodnić, że jednak dam. Tak też było w tym wypadku. Wkręciłem się w bieganie na 150 procent. Gdy zaczynałem, chciałem przebiec półmaraton w 1 godzinę i 40 minut. Okazało się, że ten pierwszy zrobiłem w 1 godzinę i 29 minut. Więc tak biegam i biegam (śmiech).
Bo ja właśnie w tej sprawie umówiłem się z Tobą na wywiad. Jakąkolwiek imprezę biegową obsługuję, biegnie Baryła! Normalnie jesteś zawsze i wszędzie. Mam wrażenie, że nie ma biegu bez ciebie. Ile w tym roku zaliczyłeś startów?
Cóż, faktycznie lubię biegać i startować. Mierzyć się z innymi. Mam z tego wielką frajdę. Koledzy nazywają mnie terminatorem. W tym roku zaliczyłem łącznie 30 startów w zawodach. W tej liczbie były trzy maratony oraz jeden ultra maraton o długości 96 kilometrów.
Tygodniowo biegam 50 kilometrów podczas treningów
I to wszystko w rok?!
Tak.
Jaki jest Twój rekord w maratonie?
3 godziny i 15 minut.
A pięć kilometrów w ile najszybciej pokonałeś?
Oooo, tu mój rekord to 17 minut i 44 sekundy.
A ile zajął ci ultra maraton?
Nieco się pogubiłem i w sumie biegłem 10 godzin i kwadrans. Straciłem wówczas 11,5 kilograma. Tylko podczas tego jednego biegu.
Startujesz tak często, że masz jeszcze z tego frajdę?
Wielką! Tygodniowo biegam 50 kilometrów podczas treningów. W tym roku mam w nogach ponad 1.700 kilometrów na treningach i niemal 500 kilometrów w startach. Do tego przepłynąłem 122 km kajakiem, 19 km w basenie, a na rowerze przejechałem 438 km. W sumie – dodając godzinę do godziny - w tym roku poświęciłem na treningi niemal 11 dni. Bez przerwy.
Zima w treningach nie przeszkadza?
Nie, ani trochę. Lubię biegać, gdy jest chłodniej. Nie rezygnuję z aktywności z powodu temperatury. Bywało już tak, że woda w bidonie mi zamarzała (śmiech).
Ile masz par butów do biegania?
25.
Czyli traktujesz to profesjonalnie, choć przecież prowadzisz swoją firmę, masz rodzinę i bieganie jest do tego dodatkiem?
Zawsze wszystko można pogodzić, jeśli się bardzo chce. Rodzina, bliscy, znajomi, wspierają mnie w bieganiu, a ja traktuję je i siebie poważnie. Regularnie robię badania, dobrze się odżywiam. Robię to wszystko z głową. Nie szarżuję. Potrafię też zwolnić albo zmniejszyć intensywność treningów. Problem w tym, że po prostu lubię biegać, więc przerwy źle znoszę. No i upodobałem sobie dłuższe dystanse. Zdarzyło mi się pobiec z psem do Pszczewa. To znaczy ja dobiegłem te 55 km, a husky miał dość po 35 kilometrach.
Każdy może biegać?
Zacząłem się regularnie ruszać jako 96-kilogramowy facet, z którego podśmiewały się dzieciaki. Dziś nie wyobrażam sobie bez tego życia. Więc tak: uważam, że każdy może w tym znaleźć coś dla siebie. Nie od razu będzie biegał maratony, może w ogóle nie będzie ich biegał, ale aktywność fizyczna, dostosowana do możliwości i kondycji, na pewno jest czymś dobrym!
Na Uniwersytecie Stanforda przeprowadzono badania. Podzielono prawie tysiąc uczestników eksperymentu na dwie grupy: biegaczy i niebiegających. Badania rozpoczęto w 1984 r. Wszyscy uczestnicy mieli wtedy co najmniej po 50 lat. Po 19 latach zmarło tylko 15 proc. osób z pierwszej grupy i aż 34 proc. z drugiej.