Białostoczanie nie chcą pomnika Lecha Kaczyńskiego
Tak wynika z sondażu magistratu. Padły też pytania o wybory i referendum
Przeciwko budowie pomnika byłego prezydenta opowiedziało się 71 proc. ankietowanych. Za było tylko 17 proc. Wśród zwolenników upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego dominują osoby starsze. Takie są wyniki badania zleconego przez białostocki magistrat. Ankietę przeprowadzono wśród tysiąca białostoczan za pieniądze z budżetu miasta. Koszt to ok. 40 tys. zł.
Białostoczanom zadano w sumie 19 pytań, w tym te o preferencje wyborcze. Największym poparciem w mieście nadal cieszy się PiS, na które chciałoby głosować 21 proc. ankietowanych. Drugie miejsce zajął Komitet Truskolaskiego - 17 proc., a trzecie PO - 9 proc. O swoje stanowisko może być spokojny prezydent. Większość ankietowanych (52 proc.) nie wzięłaby udziału w referendum w sprawie jego odwołania. Do urn poszłoby 38 proc. pytanych. - To właśnie referendum było głównym powodem ankiety zleconej przez urząd - nie mają wątpliwości radni PiS.
Ankieta została przeprowadzona między 29 września a 13 października przez firmę ARC „Rynek i Opinia”. Zlecenie otrzymała od urzędu miejskiego w Białymstoku, który postanowił poznać opinię mieszkańców dotyczącą kilku aspektów życia. Chodzi m.in. o kulturę, turystykę i politykę.
Ta ostatnia dziedzina wzbudziła najwięcej emocji. Urzędnicy prezydenta chcieli bowiem wiedzieć, jak oceniana jest praca Tadeusza Truskolaskiego, czy rady miasta, jakie są preferencje wyborcze białostoczan, co sądzą o budowie pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego i czy poszliby na referendum w sprawie odwołania włodarza miasta.
Badanie było przeprowadzane za pomocą wywiadów bezpośrednich. Przepytano 1000 osób. Ankieterzy odwiedzali mieszkańców w domach.
- To klasyczna, w miarę precyzyjna i rzetelna metoda, choć oczywiście wiele zależy od tego jak sformułowane są pytania - mówi dr Maciej Białous, socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku. Dodaje, że nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że urząd zleca takie badanie. - Choć oczywiście niektórzy będą zastanawiać się, czy jest to na sto procent etyczne, żeby wydawać publiczne pieniądze również na pytania polityczne. Nawet jeśli padają one przy okazji innych kwestii - dodaje.
Pewne jest, że z wyników ankiety prezydent Truskolaski może być zadowolony. Jego pracę dobrze ocenia aż 63 proc. badanych. Przeciwnego zdania jest tylko 7 proc. pytanych białostoczan. Za oceną przeciętną opowiedziało się 20 proc.
Tadeusz Truskolaski nie musi się też obawiać ewentualnego referendum w sprawie odwołania ze stanowiska. 52 proc. ankietowanych wcale nie poszłoby głosować. Do urn wybrałoby się 38 proc. badanych, ale ponad połowa z nich byłaby przeciwko odwołaniu prezydenta.
- Nie ma żadnych powodów, by ogłaszać referendum. Dbam o miasto i mieszkańców, pracuję ciężko, mam dobrych współpracowników. Przez ostatnie 10 lat wydaliśmy zgodnie z prawem 12 mld zł. Ta skuteczność powoduje, że mieszkańcy wystawiają pozytywną ocenę. Chciałbym za to podziękować - mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Ankietowani ocenili też pracę rady miasta. Pozytywną notę wystawiło 32 proc. pytanych, przeciętną - 30 proc. negatywną - 11 proc.
Kolejne pytanie preferencje wyborcze białostoczan. Gdyby wybory do rady miasta Białystok odbyły się teraz na PiS zagłosowałoby 21 proc. badanych. Kolejne miejsca zajęli: Komitet Tadeusza Truskolaskiego (17 proc.), PO (9 proc.), Kukiz’15 (7 proc.), Nowoczesna (5 proc.), SLD (2 proc.). 22 proc. badanych nie wie na kogo oddałoby głos.
- Ankieta, na którą prezydent wydał około 40 tys. zł z miejskich pieniędzy, pokazuje, że Prawo i Sprawiedliwość nadal jest sondażowym liderem w Białymstoku. Bardzo cieszy, że Białostoczanie doceniają pracę radnych PiS. Jeśli prezydent chciał się o tym przekonać, mógł sięgnąć do własnej kieszeni, a nie mieszkańców - mówi Konrad Zieleniecki, radny PiS.
Za to niekorzystne dla jego partii jest pytanie dotyczące budowy pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Aż 71 proc. ankietowanych nie popiera tej inicjatywy. Przeciwnikami budowy są częściej osoby w wieku 25-34 lata i osoby z wykształceniem wyższym.
- Pytanie o pomnik jest próbą storpedowania tego projektu. W czasie ankiety nie poinformowano mieszkańców np. gdzie pomnik miałby stanąć ani o tym, że jego budowa nie będzie prowadzona za publiczne pieniądze, tylko ze społecznej zbiórki - przypomina Mariusz Gromko, szef klubu PiS w radzie miasta. Przy okazji komentuje pytanie dotyczące samej rady. - Gdyby prezes danej spółki za firmowe pieniądze zapytał pracowników co sądzą o pracy rady nadzorczej, następnego dnia zostałby zwolniony - dodaje Mariusz Gromko.