Bernard Radny: Zawód urzędnika został mocno sfeminizowany
- Praca urzędnika to nie tylko siedzenie za biurkiem - mówi Bernard Radny, burmistrz Babimostu, z którym rozmawiamy o zarobkach, i nie tylko, na urzędniczych stanowiskach.
Mówi się, że urzędnik to głównie siedzi za biurkiem, robi niewiele, a zarabia słusznie. To krzywdząca opinia?
Oczywiście. Czasy, kiedy urzędnik siedział wyłącznie za biurkiem i popijał kawkę już dawno minęły. Te opinie, które dzisiaj krążą, to nieprawda. Urzędnicy mają mnóstwo pracy, nie tylko papierkowej. Po pierwsze, w przepisach, które zmieniają się bardzo często, trzeba cały czas - przepraszam za określenie - ryć, żeby być osobą kompetentną. Papierów jest coraz więcej, bez przerwy zmienia się prawo. Jeśli ktoś nie jest kompetentny, będzie unikał podejmowania decyzji. A to jest niemożliwe na tym stanowisku. Poza tym praca urzędnika to nie tylko siedzenie za biurkiem, jak większość z nas myśli. To również częste wyjścia w teren. Niektórych rzeczy nie da się bowiem załatwić zza biurka.
Czy urzędnicy zarabiają dobrze?
Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, bo to zależy od punktu widzenia. Powiem tak. Na najwyższych stanowiskach w moim urzędzie, czyli np. takich, jak inspektor, płaca brutto to 5.000 zł. Najniższa - 2.500 zł. Średnie zarobki wahają się w granicach od 3.000- 4.000 zł. Inspektor w urzędzie zarabia tyle, co nauczyciel dyplomowany. Uważam, że to nie urzędnicy zarabiają za dużo, a grupy niżej usytuowane powinny zarabiać więcej.
Na stanowisku burmistrza jest pan już od 24 lat. Czy w pańskiej, nazwijmy to - branży, coś się zmieniło?
Cóż, z tego, co zaobserwowałem, zawód urzędnika został mocno sfeminizowany. W naszym urzędzie, na 27 osób, mamy tylko sześciu mężczyzn. I to chyba najważniejsza ze zmian.
Czy praca urzędnika jest atrakcyjna dla osób młodych?
Na przestrzeni lat w naszym urzędzie przyjmowaliśmy i przyjmujemy nadal wielu stażystów, osoby młode. Obserwuję je i wyczuwam, kto z nich ma zacięcie urzędnicze, komu nie trzeba pokazywać palcem tego, co jest do zrobienia. Osoby, które do nas przychodzą, cieszą się z pracy, czują się dobrze, bo lubią kontakt z ludźmi. Ja wychodzę z takiego założenia, że jak ktoś jest w domu dobrze nauczony pracy, będzie też dobrym pracownikiem, niezależnie od stanowiska. Jednak tak jest nie tylko w administracji.
Idealny pracownik?
Kompetentny, dyspozycyjny, cierpliwy, szukający sam rozwiązania. Trzeba liczyć się z tym, że gdy pojawia się jakiś problem, godziny pracy nie mają znaczenia. Czasem i w sobotę na chwilę trzeba przyjść do pracy.
Jak wygląda pański dzień pracy?
Wracam do domu, gdy jest już późno. Czasem w sobotę, jak nie wypadają mi żadne spotkania, mam czas nadgonić to, czego w tygodniu nie zdążyłem zrobić w domu. A w niedzielę kolejne spotkania, czyli w pracy jestem praktycznie siedem dni w tygodniu. Ale co mogę powiedzieć, jak ktoś chce być burmistrzem, trzeba się poświęcić. Praca oczywiście cieszy, jeśli widać efekty. A mi udało się rozkręcić gminę dosyć dobrze, więc efekt jest. Jednak, aby osiągnąć ten efekt, trzeba poświęcić bardzo dużo godzin swojego życia. To, niestety, kosztuje również dużo zdrowia.