Bardzo słona cena masła... Kiedy taniej?
200-garmowa paczka wkrótce może kosztować nawet 8 zł, a nawet więcej
Siedem złotych - już niemal tyle trzeba zapłacić za 200-gramową paczkę masła. W niektórych sklepach ta granica została przekroczona, w innych cena oscyluje wokół 6,59 zł. Klienci z niedowierzaniem patrzą na galopujące ceny.
- Sam nie jem masła, ale trzech moich synów bardzo je lubi. Masło bierzemy do wypieków i smażenia. Dlatego schodzi nam kostka dziennie. Rok temu płaciłem niecałe 4 zł, teraz prawie siedem. W miesiącu wydaję 100 zł więcej - oblicza pan Krzysztof z Łodzi.
I choć wcześniej pojawiały się prognozy, że w drugiej połowie roku masło będzie tanieć, to wygląda na to, że możemy o tym zapomnieć. Niektórzy analitycy prognozują nawet, że 200-gramowa paczka zdrożeje do 10 zł. Prezesi okręgowych spółdzielni mleczarskich w województwie łódzkim mówią raczej o 8 zł.
Dlaczego masło tak drożeje? Powodów jest kilka: mniejsza produkcja mleka na świecie, moda na zdrowe odżywianie w Europie i USA, w Polsce doszedł jeszcze „efekt 500 plus” - więcej rodzin może sobie pozwolić na droższe masło, więc popyt rośnie.
To, co martwi konsumentów, cieszy rolników i producentów masła. Rolnicy otrzymują teraz średnio 1,40 zł za litr mleka, a jeszcze w maju ubiegłego roku płacono im niespełna złotówkę.
Według ekspertów masło przestanie drożeć w przyszłym roku.
Ceny masła biją rekordy. Bariera 6 zł za 200-gramową paczkę została przekroczona już kilka tygodni temu, obecnie cena zbliża się do 7 zł. Ta sytuacja coraz bardziej martwi amatorów masła, cieszy natomiast spółdzielnie mleczarskie, a zwłaszcza rolników.
- Jeszcze dwa lata temu rynkowa cena kilograma masła wynosiła 9 zł, obecnie jest to 30 zł - mówi Krzysztof Jankowski, prezes Łódzkiej Spółdzielni Mleczarskiej „Jogo”, która sprzedaje masło pod własnym szyldem, ale sama go nie produkuje. - To dobra wiadomość dla tych, którzy produkują masło. Ostatnie pół roku przynosi ciągłe pod-wyżki cen masła i sera żółtego, mimo to Polacy i tak płacą mniej niż np. w Niemczech, Szwecji i Danii. Z drugiej strony tam się zarabia dużo więcej.
Prezes Jankowski zwraca uwagę, że masło wraca do łask, nie tylko w Europie, ale i w USA, a dzieje się to kosztem tłuszczów roślinnych.
Anna Pyziak, kierownik działu handlu spółdzielni Mleczwart z Wartkowic w powiecie poddębickim, podkreśla, że obecna sytuacja jest dobra zarówno dla spółdzielni mleczarskich, jak i dla dostawców mleka.
- Zyski są większe - mówi przedstawicielka Mleczwartu. - Trzeba jednak pamiętać, że surowiec do produkcji też drożeje. Mamy wysoką cenę śmietany, dlatego tak bardzo drożeją masło i żółty ser, gdyż są to artykuły wysokotłuszczowe. Wreszcie nie dokładamy do produkcji masła, a działo się tak, gdy cena rynkowa kilograma masła wynosiła 16-18 zł. Wówczas masło było sprzedawane ze stratą.
Producenci mleka otrzymują teraz średnio 1,40 zł za litr mleka, a jeszcze w maju ubiegłego roku płacono im niespełna złotówkę.
- Część rolników zastanawiała się, czy nadal zajmować się produkcją - mówi Maria Wieczorek, prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Ozorkowie. - Podwyżki cen masła spowodowały, że rolnicy otrzymują więcej pieniędzy za mleko, a w końcu dbanie o swoich członków jest jednym z zadań spółdzielni. Ta sytuacja powinna się utrzymać, ale ceny zbyt mocno nie wzrosną, zastopuje je granica popytu - przewiduje prezes Wieczorek.
Zdaniem Mariusza Broniszewskiego, prezesa Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej „Radomsko”, cena 200-gramowej paczki masła nie powinna przekroczyć 8 zł.
- Dzięki temu rolnicy otrzymują przyzwoitą cenę mleka w skupie - mówi prezes Broniszewski. - Spółdzielnie mogą natomiast myśleć o inwestycjach. Szerzej niż do tej pory planować przyszłość, gdyż wreszcie będą na to pieniądze.
Umiarkowanymi optymistami są pracownicy Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łowiczu. - Obecne ceny masła są na poziomie zapewniającym producentom niewielki zysk i to tylko w przypadku, kiedy produkcja jest z tzw. mleka skupowego - zauważa Joanna Kołodyńska, kierownik działu marketingu. - Gdy brakuje surowca i trzeba kupić tzw. jednostki tłuszczowe na rynku, zysku prawie nie ma. Cena masła w sklepie wynika też z marży, a niedawne ceny nie zapewniały rentowności produkcji.
Zdaniem Joanny Kołodyńskiej, obecnie panuje dobra koniunktura dla produktów wysokotłuszczowych, a jeszcze rok temu producenci borykali się z problemami, które wynikały z nadpodaży mleka. To wywołało spadek cen mleka na rynku, w konsekwencji likwidację wielu hodowli. W tej chwili jest dużo mniej surowca, natomiast wzrósł popyt. Joanna Kołodyńska zaznacza, że jest to dobry czas na odpracowanie strat, ale jest za wcześnie, by mówić o ogromnych zyskach spółdzielni mleczarskich.