Życie na łasce i niełasce komisji. Niepełnosprawni czekają nawet pół roku
Zgodnie z przepisami od złożenia wniosku o wyznaczenie komisji orzekającej o niepełnosprawności do wydania orzeczenia nie powinno upłynąć więcej niż jeden, a w szczególnych przypadkach dwa miesiące. Jak pokazuje życie praktyka nie idzie w parze z teorią.
Mieszkańcy Gorzowa oraz powiatów: słubickiego i sulęcińskiego na komisję orzekającą o niepełnosprawności (jedyna dla nich jest w Gorzowie) muszą czekać pół roku, a nawet więcej. Co to oznacza dla osób chorych? Brak pieniędzy na życie i leczenie.
31-letnia Julia Sarkisjan nie pracuje, bo opiekuje się córką Laurą, która urodziła się ze złożoną wadą serca. Dziewczynka miała już operację na otwartym sercu w krążeniu pozaustrojowym, w stanie głębokiej hipotermii. Teraz jest ciągle leczona i przyjmuje leki. Ma orzeczoną niepełnosprawność - ale tylko do końca lutego. Tymczasem na kolejną komisję ma się stawić dopiero 19 maja! Przez to pani Julia pozbawiona będzie co miesiąc prawie 1,5 tys. zł, które otrzymywała na chorą córkę. - Chodzimy na rehabilitacje. Laura ma problemy z napięciem mięśniowym, ale też musimy uczęszczać do psychologa i logopedy. W przyszłości będzie potrzebny kolejny zabieg lub operacja wymiany zastawki. Nie wiem, jak będziemy żyli bez tych pieniędzy... - mówi załamana Julia Sarkisjan.
Jak się okazuje, podobnych przypadków jest u nas sporo
11-letni Jakub Potkański jest niepełnosprawny od urodzenia. Ma połowę serca i porażenie mózgowe. Od listopada doszła do tego jeszcze padaczka. Otrzymuje świadczenie w wysokości niemal 1,6 tys. zł. Orzeczenie Kuby kończy się 7 marca. - Dokumenty na komisję złożyłam już 12 grudnia. Pracownik Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie powiedział, żebym zrobiła to wcześniej, bo są długie kolejki - mówi Małgorzata Potkańska, mama Jakuba. Termin następnej komisji Jakuba wyznaczono na... 19 maja. - Teraz Kuba będzie pozbawiony zasiłku pielęgnacyjnego i dodatku rehabilitacyjnego. Zostaniemy bez pieniędzy, bo ja muszę zajmować się Kubą, a jego tata chwilowo nie pracuje - dodaje mama Jakuba.
31-letnia pani Aneta od urodzenia jest niepełnosprawna w stopniu znacznym.
Mukowiscydoza to jej „główna” choroba, ale boryka się też z kilkoma innymi. Jej orzeczenie o niepełnosprawności wygasło już 20 stycznia. Wniosek o wyznaczenie terminu komisji złożyła już w grudniu. - Po miesiącu otrzymałam odpowiedź, że moja komisja jest planowana na 16 czerwca - mówi pani Aneta.
Z uwagi na swoją chorobę nie może podjąć pracy
- Próbowałam, ale moja praca zawsze kończy się po okresie próbnym. Zbyt często chodzę po lekarzach i przebywam w szpitalu... - rozkłada ręce pani Aneta. Schorowana kobieta otrzymywała zasiłek z opieki społecznej w wysokości 400 zł. i pielęgnacyjny - 153 zł. Ale jej miesięczne leczenie kosztuje około 1 tys. zł. Nie mając aktualnego orzeczenia o niepełnosprawności, nie otrzyma żadnego świadczenia. Nie będzie mogła wykupić choć części swoich lekarstw...
Zgodnie z ustawą czas oczekiwania nie powinien jednak przekroczyć miesiąca.
Dlaczego w Gorzowie czeka się tak długo? - Kiedy przyszedłem do zespołu 1 lipca ubiegłego roku, do orzeczenia było zaległych prawie 1 tys. wniosków. Stąd taka długa kolejka oczekujących do dziś, choć odrabiamy zaległości. Ale nie jest prawdą, że wszyscy wnioskodawcy oczekują na orzeczenie kilka miesięcy - mówi Wiesław Sawicki, przewodniczący Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności w Gorzowie. Jego zdaniem „ze świadczeń i zasiłków pielęgnacyjnych często korzystają ludzie, którzy naciągają fakty i zrobili sobie z tego jedyne źródło utrzymania”. Nie odnosi jednak tego do konkretnych osób. - Do wakacji powinniśmy się uporać z kolejką - mówi.