Zwierzęta ze śląskiego zoo wypatrują sponsora
Zwierzęta ze śląskiego zoo wypatrują sponsora. Adoptując je można im pomóc, a do tego zareklamować swoją firmę, urząd czy szkołę
Nie da się ukryć, że zwierzęta ze Śląskiego Ogrodu Zoologicznego, które są adoptowane przez szkoły, przedszkola, urzędy, instytucje, przedsiębiorstwa czy osoby prywatne - są szczęściarzami. Darczyńcy wspomagają ich utrzymanie, a do tego chwalą się nimi na prawo i lewo. - Uniwersytet Śląski, który zaadoptował osiołka, zajmuje się nim wzorcowo - mówi Jolanta Kopiec, dyrektor chorzowskiego zoo.
W śląskim ogrodzie mieszka ponad 3 tys. zwierząt. Zaledwie garstka ma swoich patronów. Na stronie internetowej widnieje ponad 50 nazw sponsorów. Tymczasem korzyści z opieki nad zwierzętami są duże. Na klatkach wiszą tablice z informacją, kto dba o zwierzaka, a zoo odwiedza rocznie 400 tys. osób. Zwierzęta zawsze kojarzą się pozytywnie, więc posiadanie takiego nietypowego chrześniaka powinno być trendy. Do tego fakturę można wrzucić w koszty promocji i reklamy - czyli jest kolejny zysk dla sponsora.
Czy do Hipolita uśmiechnie się szczęście?
Swego czasu redaktor Jerzy Urban i pismo "NIE" opiekowali się przez rok chorzowską hieną. - Dzisiaj hiena nie ma żadnego sponsora, a naprawdę jest bardzo fajna, przyjacielska - opowiada o niej pani dyrektor. Hiena ma na imię Łapuschka. Na wsparcie czekają trzy żyrafy, które przyjechały do nas z Niemiec. Samiec ma na imię Ulembo, a samice Liani i Lindani. Jedną jest zainteresowane Zabrze, więc trzymamy kciuki. Na adopcję czeka też ryś i wiele innych zwierząt.
Może szczęście uśmiechnie się wkrótce do Hipolita, hipopotama, który od małego mieszka w chorzowskim zoo. Hipopotama ma chęć zaadoptować Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów SA w Katowicach, ale konkretna decyzja jeszcze nie zapadła. Hipolit ma już 63 lata, trochę przeżyć za sobą (odeszła jego Hamba, z którą hucznie świętował 45-lecie pożycia, dorobili się 11 potomków) i kłopoty ze stawami. Z tego powodu nie wchodzi już do zimnej wody, ale specjalnie dla niego podgrzewanej. Hipolit jest najdłużej żyjącym hipopotamem zarejestrowanym w ogrodzie zoologicznym.
Uparte dążenie do zdobywania wiedzy
Osiołek Michał przez społeczność akademicką nazywany jest Usiołkiem. Jest maskotką Uniwersytetu Śląskiego, ale najpierw uczelnia zaadoptowała Michała, a dopiero później zdecydowano, że to będzie też jej maskotka. Akcja reklamowa była tak dobrze prowadzona, że dzisiaj każdy wie, że uniwersytet opiekuje się Usiołkiem. - Osioł słynie z upartości, chcieliśmy, żeby symbolizował uparte dążenie do zdobywania wiedzy - tłumaczy Jacek Szymik-Kozaczko, rzecznik uczelni.
Michał urodził się w 2001 roku w Krakowie, by dwa lata później przyjechać na Śląsk. Występował w uczelnianej telewizji internetowej, kiedyś poproszono go też o wytypowanie zwycięzcy meczu Senat kontra Senat. Podstawiono mu dwa jabłka z karteczkami, ale uparty osioł nie miał akurat ochoty na nikogo postawić. Nie wiadomo, dlaczego się tak odwdzięczył, skoro chrzestni zawsze pamiętają o jego urodzinach wypadających niefortunnie, bo 2 listopada. - Sam zawoziłem mu przysmaki, władze rektorskie też kiedyś się u niego pojawiły - przyznaje Jacek Szymik-Kozaczko.
Bitwa o lwy, a my mamy tygrysa
Co znaczy opieka nad zaadoptowanym zwierzakiem wiedzą urzędnicy z Rudy Śląskiej, którzy zaadoptowali tygrysy. Już w lutym 2009 roku zajmowali się tygrysem bengalskim Tarzanem. Gdy Tarzan musiał opuścić zoo, jego miejsce zajęły dwie tygrysice - Tajga i Saga, które przyjechały z Czech. Rudzki urząd nie zrezygnował z adopcji. Co miesiąc urzędnicy przeznaczają na tygrysice 500 złotych. Znany jest im jadłospis podopiecznych. - Jeden tygrys zjada około dziewięciu kilogramów mięsa wołowego dziennie. Przy czym od trzech do pięciu razy w tygodniu dostają mięso wołowe, raz w tygodniu króliki i raz w tygodniu kury - wylicza Iwona Małyska z Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji Miasta Urzędu Miasta w Rudzie Śl. - Ich żywienie zależy od wielu czynników, nawet od pogody, dostają też preparaty witaminowo-mineralne.
Urząd w Rudzie Śl. także dba o reklamę swoich podopiecznych. - Zachęcamy dzieci, by odwiedzały zoo i nasze tygrysy. Kiedyś do zoo pojechało ponad 40 uczniów, na miejscu dzieci czytały bajki i rysowały tygrysy. Mieliśmy też maskotki - pacynki, które przypominały o naszych tygrysach - dodaje.
Umowa z zoo jest co roku aktualizowana. - Pamiętam, jak Katowice i Gliwice biły się o lwy, a tygrys był wolny i my go wzięliśmy. Ale tak naprawdę nie chodzi o konkretne zwierzę, ale o to, by wspomóc zoo i promować to, czym ono się zajmuje - uważa Iwona Małyska.
Pamiętna bitwa o lwy do dzisiaj jest wspominana w śląskim ogrodzie. - Lwy były trzy, chcieliśmy je nawet podzielić między Katowice a Gliwice. Jednak prezydent Gliwic zdecydował, że albo biorą wszystkie albo żadnego - wspomina dyrektor Jolanta Kopiec. Dzisiaj Katowice opiekują się lwami, a Gliwice nie zdecydowały się na żadne zwierzę.
Trzy lwice - Zuza, najstarsza oraz młodsze Lingala i Kaasai trochę nie zgadzają się ze sobą, więc nie mogą razem hasać po wybiegu. Przydałby się samiec, żeby zaprowadzić porządek.
Tymczasem Katowice są bardzo zadowolone ze swoich chrześniaków. - Miesięcznie przeznaczamy na sponsoring zwierząt 2500 zł. Kwota jest przeznaczana na zakup pożywienia. Jest dużym wsparciem dla lwów, gdyż dorosły osobnik zjada dziennie ok. 5 kg mięsa - wylicza Justyna Łukasiewicz-Musiał, rzecznik prasowy katowickiego urzędu. - Miasto Katowice jest tzw. Przyjacielem Zwierząt Śląskiego Ogrodu Zoologicznego już od 2008 roku i ma zamiar tę współpracę kontynuować. Co więcej, z okazji obchodów 150-lecia, Katowice planują wykorzystanie w szerszym zakresie wizerunku zwierząt objętych patronatem. Szczegółów na razie nie możemy zdradzić, gdyż będzie to niespodzianka - dodaje.
Pod skrzydłami miasta
Urząd Miasta Żory od 2009 roku opiekuje się orłem bielikiem. - Gdy ze Śląskiego Ogrodu Zoologicznego otrzymaliśmy listę zwierząt z propozycją adopcji, postanowiliśmy ten wybór zostawić uczniom - mówi Elżbieta Swaczyj-Szmuk z Biura Promocji, Kultury i Sportu Urzędu Miasta Żory. - Dzieci zdecydowały, że najlepszy byłby bielik. I tak się stało. Zawarliśmy umowę ze śląskim zoo, która jest co roku aktualizowana.
Od tego czasu na klatce orła bielika wisi tablica z napisem "Orzeł bielik pod skrzydłami miasta Żory". Co prawda, urzędnicy nie odwiedzają oficjalnie swojego podopiecznego, ale w czasie prywatnych wizyt, zawsze go oglądają. Poza tym, dostają też z zoo świeże informacje na temat orła. - Wiemy, jak odpoczywa, że lubi polować na ryby. Z ogrodu zoologicznego otrzymaliśmy nawet jego zdjęcia - wylicza Elżbieta Swaczyj-Szmuk.
Żorski magistrat przekazuje rocznie na bielika 2952 zł brutto.
Wśród sponsorów są także osoby prywatne. Sławomir Zaremba, adwokat z Katowic ponad rok temu zaadoptował owcę św. Jakuba oraz błyszczaka niebieskouchego. - Byłem na spacerze w zoo i tam się dowiedziałem, że jest możliwość adopcji - opowiada adwokat. - To dobra okazja, żeby pomóc zwierzętom. W miarę możliwości także je odwiedzam - śmieje się.
Przy wejściu do zoo jest też specjalny lejek, do którego można wrzucać monety. Te pieniądze od anonimowych przyjaciół zwierząt też są przeznaczane na ich utrzymanie. Można więc być anonimowym darczyńcą albo imiennym sponsorem. - Każda pomoc jest mile widziana, bo pozwala nam także na otrzymanie wyższych kwot z budżetu województwa na utrzymanie ogrodu. Im więcej sami pozyskamy środków z zewnątrz, tym więcej jest nam w stanie przekazać Urząd Marszałkowski - tłumaczy dyrektor Jolanta Kopiec.
Niespełna dwa tygodnie temu w chorzowskim zoo urodził się osiołek poitou. Ogłosiliśmy konkurs na jego imię. Sponsor też jest mile widziany.