Wcale nie przesadzam. Szpak, o intensywnie czarnych piórach (z fioletowym pobłyskiem), nakrapianych białymi cętkami, początkowo zamieszkiwał jedynie Europę i Azję. Dzisiaj można spotkać go na całym świecie poza Antarktydą.
W Stanach Zjednoczonych jego populacja liczy sobie dzisiaj ponad 120 milionów osobników! Szpaki są na siódmym miejscu pod względem liczebności wśród ptaków Ameryki Północnej. A wszystko zaczęło się bardzo skromnie. Otóż w 1890 roku pewien nowojorski aptekarz postanowił nieco oswoić obce sobie środowisko. Wypuścił więc na wolność ptaki ze Starego Świata. Między innymi rudziki, zięby, kosy, skowronki i szpaki. Większość z nich nie przeżyła w nieprzyjaznym środowisku, ale jak widać szpaki poradziły sobie wspaniale. Przetrwało 16 spośród 50 sprowadzonych par, a ich potomkowie zasiedlili cały kontynent. Dzisiaj szpaki latają nad USA w olbrzymich stadach, liczących nawet 1,5 miliona osobników.
Właśnie te stada fascynują ornitologów. Podobno do dzisiaj nie udało się odkryć powodu, dla którego te ptaki gromadnie latają. Lecąca chmara szpaków na dodatek nie ma żadnych przywódców. Mimo to, bezkolizyjnie zmienia kierunek lotu. Stada szpaków okazały się tak interesujące, że ich badaniem zajęli się włoscy... fizycy. Dzięki ich pracy udało się uchwycić model szpaczego stada w 3D. I tu czeka nas niespodzianka. Bo mogliśmy przypuszczać, że stado będzie przypominało kulę, a to raczej latający dywan, czy jak chcą niektórzy naleśnik. Kiedy stado skręca każdy szpak leci po takim samym łuku z taką samą prędkością. W efekcie te ptaki, które znajdowały się na przodzie naleśnika, lądują na jego bokach, by po kolejnym skręcie znaleźć się na samym końcu. Dzięki temu żaden za długo nie znajduje się na brzegu, co znacznie zmniejsza zagrożenie ze strony drapieżników.
Przy pisaniu tekstu wykorzystałam informacje z książki „Rzecz o ptakach” Noaha Stryckera.