Zwierzęta będą mieć swój azyl
Wszystko wskazuje na to, że już niedługo w mieście powstanie prawdziwy ośrodek rehabilitacji dla dziko żyjących zwierząt
Od kilku lat każda interwencja straży miejskiej z rannym dzikim zwierzęciem w roli głównej to kłopot. Zwłaszcza jeśli zwierzak jest objęty ochroną. - Od 2014, gdy przestał działać ośrodek rehabilitacji w Starym Kisielinie, rocznie było 20-30 takich przypadków – mówi st. insp. Jacek Baranowski z nowosolskiej straży miejskiej. - Jesteśmy na pierwszej linii ognia, kiedy mieszkańcy dzwonią i mają nadzieję, że my udzielimy zwierzęciu pomocy. Na miejsce przyjeżdża weterynarz, pomaga, a potem rodzi się pytanie, co dalej z tym zwierzakiem – wyjaśnia strażnik, który osobiście wysłał zapytanie do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, co w takich sytuacjach robić. - Odpowiedź była lakoniczna, po pół roku, że faktycznie na naszym terenie nie ma takiego ośrodka i powinniśmy przewozić zwierzęta do województwa wielkopolskiego. Dla mnie to jest abstrakcja – mówi Baranowski.
I właśnie dlatego zwierzaki trafiały do Parku Krasnala i pobliskiego Wodnego Świata, do minizoo prowadzonego przez firmę Malpol. Dzięki niepisanej umowie ze strażnikami, tam mogły dochodzić do siebie pod okiem fachowców.
- Jeżeli to było zwierzę objęte ochroną gatunkową, to każdorazowo występowaliśmy o zgodę do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, na przetrzymanie takiego zwierzęcia. Problem pojawiał się po rehabilitacji, gdy zwierzak nie mógł wrócić do środowiska naturalnego. Mieliśmy takie sytuacje, że musieliśmy przewozić zwierzę aż do województwa warmińsko-mazurskiego – opowiada strażnik.
By jednak wszystko było jak książka każe, Malpol postanowił postarać się o wszelkie niezbędne dokumenty by móc utworzyć pełnoprawny ośrodek rehabilitacji zwierząt dziko żyjących i prawnie chronionych. Prowadzenie takiego ośrodka wymaga uzyskania zezwolenia Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, a jednym z elementów wniosku o wydanie zgody jest opinia rady miejskiej. Taka opinia, oczywiście pozytywna, została wydana na ostatniej sesji.
- Chcemy to prawnie unormować, prowadzić legalny ośrodek – wyjaśnia Marcin Walasek, szef Malpolu. – Tak naprawdę my od dawna pomagamy zwierzętom. My tym pomaganiem jesteśmy w pewnym sensie zarażeni, to jest typowa działalność non profit, którą zapoczątkował pan Zdzisław Malczuk. A my będziemy to kontynuować i rozszerzać – mówi.
A plany Malpolu są szeroko zakrojone. - Chcielibyśmy zbudować ambulatorium, woliery, ogrodzić teren. Krótko mówiąc, chcemy stworzyć tym zwierzętom warunki, by mogły wydobrzeć. Do tego kupimy samochód do przewożenia rannych zwierząt. Mamy odpowiednio wykwalifikowane osoby, zatrudniamy zootechników, mamy umowy z weterynarzami – wylicza Walasek i podkreśla, że ważna jest również profilaktyka, którą również firma chce prowadzić. – Chcielibyśmy też podziałać prewencyjnie, uświadomić ludzi jakie zwierzęta możemy z lasu zabrać a jakie nie. Bo często można w ten sposób wyrządzić zwierzęciu krzywdę. Podobnie jest np. z popularnym myśleniem, że powinno się karmić łabędzie chlebem. Tymczasem robiąc tak, robimy im krzywdę - kwituje.
Stworzenie ośrodka dla zwierząt to rozwiązanie, na które od dawna czekał Jacek Baranowski. - To jest idealne rozwiązanie. Teraz zwierzak będzie mógł tu zostać, bo to tej pory mógł tu przebywać tylko na czas rehabilitacji – cieszy się.