Związkowcy Opery Nova czują się pokrzywdzeni. Marszałek Całbecki zabiera w tej sprawie głos
Na razie jednak marszałek robi to w liście otwartym. A przedstawiciele związków zawodowych opery w Bydgoszczy czekają na spotkanie.
- Jeszcze nie otrzymaliśmy żadnej wiadomości zwrotnej od pana marszałka - mówi Jerzy Doliński, szef Związku Zawodowego Pracowników Opery Nova. - Wciąż czekamy.
Czekają po tym, jak w ubiegłym tygodniu wysłali do Urzędu Marszałkowskiego list, w którym proszą, by województwo dostrzegło ich problemy. Chodzi między innymi o niezmieniającą się od pięciu lat dotację od województwa i brak podwyżek dla zespołu. Ale także o to, by zostać docenionym.
- Wiele razy słyszałem z mediów, jak pan marszałek nas chwali, jaki jest zadowolony z działalności opery - mówi Doliński. - Wydaje się więc, że moglibyśmy oczekiwać uznania nie tylko werbalnego, ale konkretnego. A tak się nie dzieje.
Po tym, jak sprawa wypłynęła, marszałek zapowiedział, że chętnie spotka się z przedstawicielami związków zawodowych. Nie określił jednak konkretnego terminu. Na początku tygodnia za to wysłał list otwarty, w którym czytamy między innymi o rzeczonej dotacji.
„Dyskutując o wysokości dotacji dla Opery Nova, która wynosi 16 milionów złotych, warto zwrócić uwagę, jak kształtują się wydatki na teatry operowe w innych miastach Polski: Opera we Wrocławiu otrzymuje dotację w wysokości 14 mln zł, Opera Śląska - 13 mln zł, Opera Bałtycka - 14,5 mln zł. Opera Nova otrzymuje najwięcej środków finansowych z budżetu województwa wśród wszystkich 15 regionalnych instytucji kultury”.
Co na to związkowcy? - To, co pisze pan marszałek w liście, pokazuje, że ktoś tu nie wie do końca, o czym my w ogóle rozmawiamy - uważa Doliński. - Z całym szacunkiem oczywiście, ale to jakby porównywać małego pieska do dużego brytana. Opera w Bytomiu [Śląska - przyp. red.] jest o wiele mniejsza, a dostaje jedynie 3 mln zł mniej dotacji niż nasza placówka.
Sprawdziliśmy to - w Operze Nova na głównej sali znajduje się widownia na ponad 800 miejsc, w Operze Śląskiej na dużej sali może usiąść 391 osób.
- Jeśli zaś chodzi o porównanie do opery we Wrocławiu - ona akurat oprócz dotacji wojewódzkiej dostaje jeszcze 6 mln zł dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego [w 2015 dostała dokładnie 5 mln 978 tys. zł - przyp. red.] . My z tej samej puli ponad połowę mniej. Rachunek jest prosty, a porównania pana marszałka byle jakie - podlicza Doliński. - To chyba jakiś rodzaj dezinformacji.
Marszałek Całbecki w swoim liście odnosi się także do słów Dolińskiego o tym, że być może dla opery brakuje pieniędzy, bo województwo ma inne wydatki, jak np. Kujawsko-Pomorski Impresaryjny Teatr Muzyczny w Toruniu. „Pojawiają się krzywdzące wypowiedzi na temat niesłusznego - w opinii części osób publicznych - wspierania przez Urząd Marszałkowski pozostałych regionalnych instytucji kultury, takich jak między innymi teatr impresaryjny, które - jak stwierdza jeden z radnych województwa - jeżdżą »od świetlicy do świetlicy«. (...) Tego rodzaju sformułowania zadziwiają, bowiem pokazują, jakie jest wyobrażenie części osób publicznych o powszechnym dostępie do kultury (w tym dla osób ze środowisk defaworyzowanych). Takie postawienie sprawy ogranicza bowiem możliwość korzystania z oferty kulturalnej mieszkańcom z mniejszych ośrodków. (...) Te archaiczne opinie są sprzeczne ze współczesnym, otwartym podejściem do kultury. Dziś uczestnicy życia kulturalnego wiedzą, że z ofertą tzw. kultury wysokiej trzeba wyjść poza mury »świątyń sztuki«”.
Marszałek w swoim liście dodaje jeszcze, że „faktem jest, iż teatr impresaryjny wystawia swoje spektakle w wielu miastach województwa kujawsko-pomorskiego oraz w innych miastach Polski i Europy. I każda publiczność jest równie ważna. Natomiast określanie ośrodków kultury (częstokroć wspaniale odnowionych, z bogatym zapleczem technicznym) jako »świetlice« jest nieuzasadnionym lekceważeniem mieszkańców spoza największych miast regionu. Szkoda, że i Opera Nova nie jeździ z programami umuzykalniającymi »od świetlicy do świetlicy«, biorąc przykład chociażby z Filharmonii Pomorskiej”.
- Teatr impresaryjny w Toruniu jest jakimś oczkiem w głowie marszałka - komentuje Doliński. - I proszę mnie dobrze zrozumieć, ja nie mam nic do tej instytucji poza tym, że jej utworzenie odebrało część środków wiodącym instytucjom kulturalnym w naszym regionie. Poza tym spektakli opery nie da się za bardzo wystawiać w innych, mniejszych salach.
Wywołany tyle razy do tablicy toruński teatr impresaryjny chcieliśmy poprosić o komentarz. Czekamy na odpowiedź.
Zapytaliśmy też Macieja Figasa, dyrektora Opery Nova, co o tym wszystkim sądzi.
- Nie chcę tego w tej chwili komentować. Czekam na spotkanie z marszałkiem Całbeckim, nie będę z nim rozmawiał za pośrednictwem mediów.
List otwarty Piotra Całbeckiego, marszałka województwa kujawsko-pomorskiego
W ostatnim czasie na łamach regionalnych mediów pojawiły się zarzuty wobec samorządowych władz województwa o zbyt niskim poziomie dotacji dla Opery Nova w Bydgoszczy. Towarzyszą im krzywdzące wypowiedzi na temat niesłusznego – w opinii części osób publicznych – wspierania przez Urząd Marszałkowski pozostałych regionalnych instytucji kultury, takich jak między innymi Teatr Impresaryjny, które – jak stwierdza jeden z radnych województwa – jeżdżą „od świetlicy do świetlicy”. W podobnym tonie są wypowiedzi o planowanym utworzeniu Centrum Muzyki, które – jak uważają niektórzy – nie powinno powstać w podwłocławskim Wieńcu.
Tego rodzaju sformułowania zadziwiają, bowiem pokazują jakie jest wyobrażenie części osób publicznych o powszechnym dostępie do kultury (w tym dla osób ze środowisk defaworyzowanych). Takie postawienie sprawy ogranicza bowiem możliwość korzystania z oferty kulturalnej mieszkańcom z mniejszych ośrodków. Zakłada też, że to, co będzie się dziać w Centrum Muzyki pod Włocławkiem, pozostanie bez wpływu na rozwój muzyczny regionu. Skąd taki wniosek?
Te archaiczne opinie są sprzeczne ze współczesnym, otwartym podejściem do kultury. Dziś uczestnicy życia kulturalnego wiedzą, że z ofertą tzw. „kultury wysokiej” trzeba wyjść poza mury „świątyń sztuki”. W lutym konkurs na dyrektora Opery Bałtyckiej wygrał Warcisław Kunc, który w swojej koncepcji działania teatru stwierdza, że „Opera Bałtycka ma być instytucją wychodzącą poza swoje mury, z bogatym programem edukacyjnym, przedstawieniami plenerowymi także skierowanymi do dzieci i młodzieży, z możliwością grania także w innych miastach województwa”.
W kontekście tych słów absurdalnym jest zarzut w stosunku do Teatru Impresaryjnego o jeżdżeniu „od świetlicy do świetlicy”. Faktem jest, że teatr wystawia swoje spektakle w wielu miastach województwa kujawsko-pomorskiego oraz w innych miastach Polski i Europy. I każda publiczność jest równie ważna. Natomiast określanie ośrodków kultury (częstokroć wspaniale odnowionych, z bogatym zapleczem technicznym) jako „świetlice” jest nieuzasadnionym lekceważeniem mieszkańców spoza największych miast regionu. Szkoda, że i Opera Nova nie jeździ z programami umuzykalniającymi „od świetlicy do świetlicy”, biorąc przykład chociażby z Filharmonii Pomorskiej. Edukacja muzyczna nie tylko kształtuje świadomych odbiorców kultury, ale poszerza horyzonty, wyobraźnię, poczucie estetyki. Natomiast teatr uczy dzieci wiary w swoje możliwości i pewności siebie. Te działania powodują, że kształtujemy silne i otwarte społeczeństwo oraz świadomych obywateli.
Dyskutując o wysokości dotacji dla Opery Nova, która wynosi 16 milionów złotych, warto zwrócić uwagę, jak kształtują się wydatki na teatry operowe w innych miastach Polski: Opera we Wrocławiu otrzymuje dotację w wysokości 14 mln zł, Opera Śląska - 13 mln zł, Opera Bałtycka - 14,5 mln zł. Opera Nova otrzymuje najwięcej środków finansowych z budżetu województwa wśród wszystkich 15 regionalnych instytucji kultury. Poza 16 milionami dotacji w 2015 roku przekazaliśmy tej instytucji kolejne 2,2 miliona złotych przeznaczone na wsparcie festiwalu, inwestycje i organizacje innych wydarzeń kulturalnych, w tym bezpłatnych spektakli dla dużych rodzin i niepełnosprawnych mieszkańców regionu.