Związek zawodowy "Solidarność" grozi rządowi protestami, jeśli nie będzie podwyżej w budżetówce, a rząd... chwali się sukcesami w gospodarce
Czy jesienią czekają nas protesty w sprawie podwyżek pensji w budżetówce?
Rząd jeździ z Warszawy do Gdańska na spotkanie z "Solidarnością", ale droga do porozumienia wydaje się dłuższa niż odległość między tymi miastami.
Między logiką a ekonomią powinien być ścisły związek. Tymczasem w Polsce z tym bywa różnie. Według oficjalnych danych, ekonomicznie jest u nas bardzo dobrze. Bezrobocie rekordowo niskie, do tego stopnia, że musimy zatrudniać obcokrajowców.
Najniższe pensje rosną, a najwyższe (polityków i samorządowców) są - zgodnie z dyrektywą prezesa PiS - obcinane. Tymczasem związek zawodowy „Solidarność” grozi rządowi „gorącą jesienią”, jeśli nie będzie podwyżek dla pracowników budżetówki, bo nie mieli ich od lat. Rząd ma odpowiedzieć na postulaty związkowców do 29 sierpnia.
Końcówka lata może być więc politycznie gorąca, tak jak obecnie nam panujące wakacyjne temperatury. Ale prawdziwy ukrop może zapanować jesienią - oby nie w przyrodzie, ale w polityce na pewno. W końcu nadciągają wybory...