Żużlowe szkiełko: "Wszyscy zdrowi"
Majówka. Żużlowo wypadła okazale. Świetny argument, by na przekór pogodzie kolejny sezon nad Wisłą zacząć właśnie dopiero w maju. Tak po szwedzku, bezpiecznie i bez strat.
Dziś wygląda to sensownie. Jak będzie za rok tego nie wie nikt. Koniec końców przecież w maju przyszłego roku może padać i co wtedy? Ja bym zostawił wszystko po staremu, nie kombinował i przyjął żużel z dobrodziejstwem inwentarza czyli z kapryśną aurą i przekładaniem meczów. Tradycja być musi.
Weekend mieliśmy tradycyjny
Zaczęło się od Grand Prix, a wszystkie mecze rozegrano w niedzielę. I jakoś tak zrobiło się normalnie. W Krsko zadebiutował lekarz FIM. Zbadał wszystkich, przy każdym nazwisku wpisał zdolny i przybił pieczątkę. Wszyscy zdrowi i jechali aż miło. Wygrał ten, którego najbardziej podejrzewano, że jest… chory. Nasi poprawnie, ale bez rewelacji. Gdyby tak każdy zdobył o punkt więcej, byłoby idealnie. Szansa na poprawę już za chwilę w Warszawie. Narodowy jak stał tak stoi. Po poniedziałkowym wielkim grillu jaki urządzili kibice Lecha i Legii trzeba trochę posprzątać, a przede wszystkim wywietrzyć. Dach zostanie zamknięty i pod osłoną nocy, w wielkiej tajemnicy rozpocznie się budowa toru. Będzie inny. Trochę dłuższy, trochę szerszy, a przede wszystkim ma nadawać się do jazdy. W poniedziałek pierwsza próba czyli zamknięty - tajne przed poufne - test mecz młodzieżowej reprezentacji Polski. Ma być dobrze.
Ze słonecznej Słowenii jak zwykle w tempie i „na kołach” światowa czołówka goniła na ligowe mecze. Sensacji nie było. Szansy nie wykorzystała Stal. Przy tak „zmęczonym” po turnieju mistrzowskim Macieju Janowskim z Poznania powinna wywieźć dwa punkty. Skończyło się remisem czyli zachowaniem miana niepokonanych. Na swoim torze - dosłownie i w przenośni - pojechał Falubaz. Mistrz przy W69 niewiele mógł, ale dość nieoczekiwanie jednostronny mecz zakończył się tylko dziesięciopunktowym zwycięstwem miejscowych. Planowe zwycięstwa odniosły zespoły z Torunia i Rybnika, choć na Motoarenie słychać niezadowolenie. Anioły miały być monolitem, a tym czasem u siebie się męczą, a na wyjazdach przegrywają. To zmęczenie u progu sezonu jest zastanawiające. Bardziej niż słaba forma kilku zawodników martwi postawa arbitrów. Co mecz to wpadka, a kontrowersji niemal tyle ile wyścigów w meczu. Ciekawe dlaczego tak się dzieje.
Niemniej ciekawe jest to czy już za kilka dni na ligowych meczach nie pojawi się lekarz GKSŻ. Zakusy są, a wystarczy tylko lekko zmodyfikować regulamin organizacyjny. Na prezentacji żadnych lawet czy zabytkowych pojazdów. Zawodnicy - tak jak to drzewiej bywało - na prezentację powinni iść pieszo. Chory, niesprawny czy mocno poobijany pod wieżyczkę może nie dotrzeć, a nawet jeśli się uda to do parkingu już pewnie nie wróci. Naturalna selekcja. Wszyscy zdrowi, więc w maju jedziemy, aż miło.