Derby! Derby palce lizać! Scenariusz pięknie napisany. Falubaz remisując z Unią podbił stawkę i w Gorzowie zielonogórzanie mogli zdecydowanie powiedzieć: „Sprawdzam”.
Wróćmy jednak do czwartkowego wieczoru, bo to ważne. Przypuszczam, że tuż po zakończeniu meczu w Lesznie Stal zaczęła... przegrywać derby. W tej bowiem chwili stało się jasne, że to gorzowianie muszą, a Falubaz tylko może. Różnica zasadnicza. Dodatkowa presja i perspektywa straty pierwszego miejsca bez wątpienia miały wpływ na zespół Stanisława Chomskiego.
W poniedziałek zaczęło się wprawdzie optymistycznie, bo lider miał już dziesięć na plusie, ale chwilę potem do akcji wkroczył Rumcajs. Gdy tylko zdejmował czerwoną czapeczkę i zakładał kask oglądaliśmy akcje, po których nawet gorzowscy kibice cmokali z zachwytu. Nie mogło być inaczej. Rumcajs na trasie za każdym razem - jak to w bajce - potrafił przechytrzyć Księcia Pana. Bez dwóch zdań Piotr Protasiewicz, bo o nim mowa pojechał jedne z najlepszych zawodów w karierze. Pod względem widowiskowości - najlepsze, klasa światowa!
Rumcajs na trasie za każdym razem – jak w bajce - potrafił przechytrzyć Księcia Pana
Nie umniejszam zasług innym, bo mecz wygrywa drużyna. W Lubuskiem, póki co bezkrólewie, bo - to już taka wieloletnia tradycja - bonus w rywalizacji zielonogórsko-gorzowskiej znów gdzieś się ulotnił. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku nadejdzie czas rewanżu. Myślę i marzę o finale oczywiście. Do niego jeszcze droga daleka. Nawet nie można obwieścić światu, że to Falubaz wygrał sezon zasadniczy, bo pewności brak.
Przed nami ostatnia runda spotkań. Nigdzie nie będzie jazdy o pietruszkę. Stal w Rybniku jedzie o stawkę najwyższą. Łatwo nie będzie, bo gospodarze pokpili sprawę w Tarnowie i widmo spotkań barażowych jest wielce prawdopodobne. Wygrana da gorzowianom pole position. Falubaz, by skonsumować derbową wygraną musi pokonać Unię z Tarnowa. Ta wcale się nie poddaje i w poniedziałek wbrew wszystkim i wszystkiemu odebrała rybniczanom marzenia o półfinale. W Lesznie miejscowi jadą o uniknięcie baraży. Ich szczęście uzależnione jest od wydarzeń na torze w... Rybniku.
Z kolei w Toruniu takie trochę mniejsze derby kujawsko-pomorskiego. GKM potrzebuje dwóch punktów, by nie oglądać się na Spartę. To dużo, ale tylko pod warunkiem, że wrocławianie wygrają z Unią czyli „załatwią” mistrzom Polski baraże. Niedziela zapowiada się kapitalnie i tylko żal, że to koniec.
Patrząc na tradycję Leszna i ambicję Tarnowa z całym szacunkiem dla regulaminu i ustaleń ligę widzę większą. Okazja jak nigdy. Solidne zespoły w czołówce Nice PLŻ czyli Łódź – nowy stadion w drodze - i Częstochowa po czyśćcu. Orzeł i Włókniarz pewnie pojadą w finale. Ktoś awansuje, ktoś pojedzie w barażu i wcale nie będzie na straconej pozycji. Obu Unii byłoby żal i ewentualnie Rybnika też. Wszyscy dziś wyglądają solidnie, a po spadku może być inaczej czyli gorzej. Polski żużel na takie straty pozwalać nie powinien.
Rafał Darżynkiewicz