Łodzianin, 65-letni Jerzy Cieślak, jest zdruzgotany. Za chwilę może stracić dorobek całego życia.
- Zostanę nędzarzem i zamieszkam w namiocie przed urzędem miasta - mówi. - Razem ze mną moje dzieci i maleńkie wnuki.
W 1986 r. ówczesne Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej zawarło z Jerzym Cieślakiem oraz z jego żoną umowę dzierżawy na dom (113 mkw.) z działką przy ul. Milionowej 101. Czynsz dzierżawny za cały okres dzierżawy został ustalony na 1 zł. Podpisując umowę, Jerzy Cieślak oddał bowiem miastu dwa mieszkania - swoje i teściowej. W modernizację domu zainwestował 86 tys. zł.
Tymczasem w 2015 r. prawnicy urzędu miasta rozwiązali umowę ze skutkiem na dzień 30 września 2015 r., bo na terenie nieruchmości była prowadzono działalność gospodarcza (wulkanizacja) bez zgody UMŁ.
„(...) Panu Cieślakowi została przekazana pisemna informacja, iż istnieje możliwość zawarcia umowy dzierżawy ww. nieruchomości do lat 3 z czynszem ustalonym przez rzeczoznawcę majątkowego w wysokości 877,00 zł (netto) lub w przypadku jego zainteresowania wykupem przedmiotowej nieruchomości (...)” - czytamy w piśmie nadesłanym przez Urząd Miasta Łodzi w odpowiedzi na nasze pytania.
Jerzy Cieślak skierował przeciwko urzędowi sprawę do sądu. W pierwszej instancji sąd przyznał rację UMŁ. W drugiej instancji prawomocny wyrok jeszcze nie zapadł. Łodzianin nie płaci czynszu w wysokośći 877 zł miesięcznie, więc jego zaległości wobec urzędu miasta sięgają już 17 tys. zł.
- Czuję się oszukany i wykorzystany - mówi 65-latek. - Pracuję fizycznie od 14. roku życia. Razem z żoną, która zmarła kilka lat temu, zainwestowaliśmy w ten dom oszczędności całego życia. Ale nadal wymaga modernizacji, bo nie ma w nim ani kanalizacji, ani gazu. Przy takim czynszu, jaki wyliczył Urząd Miasta Łodzi, miesięczne utrzymanie tej nieruchomości kosztowałoby mnie blisko 2 tysiące złotych. Podejrzewam, że jest na nią amator, więc nagle robi mi się problemy.