"Zresztą przyjdźcie choćby goło byle bawić się wesoło!” Jak wyglądały sylwestry 1919 i 1920 roku w naszym regionie?
Co różniło sylwestry 1919 i 1920 roku w naszym regionie? Zdawać by się mogło, że dosłownie wszystko. A jednak nawet nadejście upragnionej wolności tylko częściowo pokonało tradycję.
W XIX stuleciu i w pierwszych latach XX w. sylwestra obchodzono na Pomorzu hucznie wyłącznie w lokalach i restauracjach niemieckich. Polacy stronili od tego typu zachowań, bo, jak pisał „Dziennik Bydgoski”, „świętowanie odejścia starego i powitanie nowego roku jest zwyczajem nam, Polakom, obcym”.
Policyjna godzina do 2 w nocy
Tradycyjnym sposobem powitania nowego roku była obecność w kościele na specjalnej mszy o północy 31 grudnia. Tej tradycji starano się trzymać i w 1919 roku, choć nie wszędzie to się udało. Wówczas, w sylwestra, niczym prezent noworoczny, gruchnęła wieść, że ratyfikacja traktatu wersalskiego przez Sejm Rzeczy odbędzie się 6 stycznia, co oznaczało, że około 20 dnia tego miesiąca polskie wojska zaczną wkraczać na Pomorze. Nic dziwnego, że więcej niż zwykle Polaków pospieszyło do restauracji. Choć nadal obowiązywała godzina policyjna, lokale w tę wyjątkową noc na mocy zarządzenia niemieckich władz wojskowych mogły być czynne do godz. 0.30, zaś przechodniom przebywać na ulicach wolno było do godz. 2 w nocy.
"Puncz z pączkami"
Restauracja „Twardowski” w Bydgoszczy zapraszała na specjalne potrawy i kolacje, większym towarzystwom gwarantując osobne pokoje. Jan Chmielewski z kolei, właściciel jedynego polskiego lokalu na Okolu (przy IV śluzie) obiecywał „wielki narodowy bal z polskiemi tańcami narodowemi”, a Franciszek Skrzydlewski przy Jagiellońskiej 16 urządzał „wielką uroczystość sylwestrową”, na którą szykowano „wyśmienity puncz z pączkami i koncert".
Do sali weszła grupa niemieckich żołnierzy, która z okrzykiem „Raus!” zaczęła wyrzucać widzów i demolować salę oraz dekoracje teatralne.
Podobnie było i w Toruniu. Tu jednak dobry nastrój szybko prysł. 1 stycznia 1920 roku wieczorem doszło do bulwersujących wydarzeń w nowej sali w parku Wiktorji podczas przedstawienia „Betlejem Polskie”. Podczas drugiego aktu ok. godz. 21 do sali weszła grupa niemieckich żołnierzy, która z okrzykiem „Raus!” zaczęła wyrzucać widzów i demolować salę oraz dekoracje teatralne. Widzowie ratowali się ucieczką przez okna i salę z bufetem, wiele osób odniosło obrażenia. Wezwana żandarmeria przybyła dopiero po godzinie, kiedy w środku było już zupełnie pusto.
Apel księdza
Zaledwie rok później, kiedy już nie trzeba było demonstrować swojej polskości, bo Polska na Pomorze już wróciła, ochoty do sylwestrowej zabawy nie było powodu powstrzymywać. A jednak...
„Nie nocna zabawa w jaskiniach gry, pijaństwa i rozpusty podźwignie nas (…) lecz spieszenie bliźniemu z pomocą materialną i moralną kosztem własnego trudu i ofiary (...)”
Starsza część społeczeństwa nadal wolała witać nowy rok w kościele. W Toruniu podczas sylwestrowej nocy 1920/21 zbierano datki na powstańców z Górnego Śląska. O powstrzymanie się od hucznych zabaw w tę jedną, jedyną noc apelował powszechnie znany i ceniony ks. Henryk Szuman: „Nie nocna zabawa w jaskiniach gry, pijaństwa i rozpusty podźwignie nas (…) lecz spieszenie bliźniemu z pomocą materialną i moralną kosztem własnego trudu i ofiary (...)”
Do rana przy ponczu
Najświetniejszy toruński bal sylwestrowy odbył się w restauracji „Cristal”. Cały dochód przeznaczono na pomoc Ślązakom. Balowano też u Szołtysiaka (św. Katarzyny 7) i w „Pomorzance” (do białego rana przy ponczu i pączkach).
Bierz maseczkę, czarną kutę i na naszą spiesz redutę!
„Dziennik Bydgoski” z kolei najszerzej reklamował „Sylwester u artystów”, który miał odbyć się w nieistniejącym dziś Teatrze Miejskim przy pl. Teatralnym”. Zaproszeniu nadano taki oto rytm i rym: „Hej! Wy piękne bydgoszczanki (...) / Jeśli chcecie mieć rozkosze / Męża za łeb, niech da grosze / Bierz maseczkę, czarną kutę / I na naszą spiesz redutę! / Zresztą przyjdźcie choćby goło / Byle bawić się wesoło!”.