Zostań św. Mikołajem dla... bezdomnych psów. Jak? Sara już wam tłumaczy
- Psy listu nie napiszą, więc robimy to za nie - mówi o zimowej zbiórce darów wolontariuszka Sara Nizioł.
To prawda, że lada dzień do gorzowskich firm i przedsiębiorstw dotrą listy od psów z gorzowskiego schroniska?
(Śmiech) I tak, i nie. Listy dotrą, ale za psy list napiszemy my, wolontariusze. Zaraz zaczniemy je wysyłać do gorzowskich firm. Będzie tam lista pilnych potrzeb i wygodny sposób na kontakt z nami, wolontariuszami. Wszystko po to, by adresaci nie musieli się głowić, „ciekawe czego dokładnie tym psom potrzeba?” albo „tylko jak mam to dostarczyć, gdzie i komu?”.
Sprytne. Ale dlaczego bierzecie na cel właśnie firmy?
Do tej pory najczęściej o pomoc prosiliśmy osoby prywatne. I cały czas prosimy! Na facebookowym profilu schroniska Azorki są „listy” od poszczególnych psów. Tam znajdziecie ich zdjęcia i ich słowa skierowane wprost do internautów. Proszą o drobne rzeczy.
Jednak doszliśmy do wniosku, że niektóre nasze schroniskowe prośby łatwiej będzie spełnić firmom czy instytucjom - bo gdy kilka czy kilkanaście osób postanowi się zrzucić, wtedy będzie im lżej ponieść koszty. A może list trafi w ręce dobrodusznego prezesa czy pani prezes (uśmiech) i bez problemu sięgną do kieszeni? Taki oficjalny list, z ładnymi zdjęciami, ma pokazać, że nam zależy i że nie jest to żadne naciąganie. Dlatego prosimy za pośrednictwem „GL”: nie bądźcie obojętni, gdy go dostaniecie.
Gdybym był właścicielem firmy, to co bym znalazł w liście na liście?
Prośbę o: budy, miski, koryta na wodę i karmę, płyty pleksi, którymi możemy osłaniać boksy, metalowe regały do pomieszczeń dla szczeniaków, środki chemiczne i środki odkażające, kubraki dla psów i karmę dla naszych rekonwalescentów po zabiegach i operacjach. Oczywiście potrzebujemy też oleje, koce, kołdry... Na zimę wszystko się przyda.
Na co może liczyć ofiarodawca?
Och! Mamy całą listę korzyści! W grę wchodzi wolontariacki uśmiech i uścisk dłoni, zadowolenie na psich pyskach i dowolna liczba machnięć szczęśliwymi ogonami. Z rzeczy namacalnych: dobre słowo na naszym facebookowym profilu, który ma ponad 10 tys. polubień, a jak ktoś będzie bardzo chciał, to może mieć swoją tabliczkę w schronisku. Jestem jednak pewna, że największą radość z darów da sam fakt, że pomogło się bezdomnym psom.
Ile dziś jest ich w schronisku?
Około setki. Każdy wypatruje przyjaznej, ludzkiej twarzy i nowego pana. Dlatego zapraszamy do nas. Jeśli nie z podarunkiem dla czworonoga, to może chociaż z pomocą przy opiece nad nimi? Każda para rąk mile widziana!