Zostały tylko kamienie. Akcja „Wisła”: wygnanie i powroty. Fragment książki Krzysztofa Potaczały

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Muzeum Historycznego w Sanoku
Krzysztof Potaczała

Zostały tylko kamienie. Akcja „Wisła”: wygnanie i powroty. Fragment książki Krzysztofa Potaczały

Krzysztof Potaczała

Akcja „Wisła” to wciąż niezamknięty rozdział polskiej historii. Bolesny, drażliwy, niewygodny. Opisując przymusowe wysiedlenia Ukraińców z południowo-wschodniej Polski Krzysztof Potaczała dotarł do intrygujących dokumentów, lecz przede wszystkim do uczestników wydarzeń. Ich relacje stanowią niezwykłe świadectwo czasów bratobójczej wojny i świadczą o tym, że żadna ze zwaśnionych stron nie miała czystych rąk. Oto fragment najnowszej książki - reportażu Krzysztofa Potaczały „Zostały tylko kamienie”.

Większe miejscowości, choć okaleczone, zdołały przetrwać. Mniejsze zamieniono w ciągnące się kilometrami rumowiska domów, stajni i piwnic. Przypominały krajobraz po kataklizmie: rozrytą ziemię, powalone budynki, czarne kikuty nadpalonych drzew. Rok później część tych pozostałości zasłonią pokrzywy i tarnina. Jakby parząco-kłujące zielsko chciało raz na zawsze zakryć ślady niedawnej obecności ludzi. Wymazać z przestrzeni to, co istniało przez stulecia.

W niektórych wioskach widoczne będą tylko ocalałe od pożogi cerkwie. Ich zwieńczone krzyżami wieżyczki i kopuły postoją jeszcze miesiące lub nawet lata, ale później i tak znikną z pejzażu. Zostaną rozebrane, zburzone bądź wysadzone w powietrze, a przedtem jeszcze splądrowane i zbezczeszczone. Ikony opuszczonych świątyń będą się walać po ziemi niby na śmietnisku, księgi liturgiczne zamienią się w podpałkę, a potem w nicość. Nieco chorągwi, lichtarzy, obrazów trafi szczęśliwie do magazynów, później zaś do muzeów, lecz będzie to ledwie wycinek z bogatego wyposażenia licznych cerkwi.

Zarosną zielskiem cmentarze, wykruszą się wyryte w kamieniu imiona zmarłych. Od tej pory pozostaną anonimowymi nieboszczykami. Tylko nielicznym uda się zachować tożsamość, dzięki czemu trafią z czasem do naukowych opracowań i zyskają przez to przedłużoną pamięć.

Piaskowcowe pomniki posłużą budowniczym do utwardzania błotnistych traktów. Staną się podłożem - jak żydowskie macewy za okupacji - dla asfaltowych szos i sunących po nich niezliczonych samochodów. Zdarzy się, że nowa droga przejdzie fragmentami przez nieekshumowany cmentarz. Zasklepi go czarną mazią na zapomnienie.

Inne cmentarze przemienią się w pastwiska. Bydło i owce wejdą między groby, zostawią na nich łajno, przewrócą siłą rozpędu naruszone przez naturę i czas krzyże. Te żeliwne padną łupem złodziei, którzy je potną i sprzedadzą na złom. Czasami za równowartość litra wódki. Nikt tych ludzi nie-ludzi nigdy nie odnajdzie i nie osądzi.

Wiele z przysiółków i wsi już się nie odrodzi. Będą jedynie małymi punktami na mapie, czarnymi kropkami, na które przez dekady mało kto zwróci uwagę. Z czasem, żeby zainteresowanym było łatwiej odróżnić je od reszty miejscowości, będą zapisywane na mapach kursywą i dodatkowo brane w nawias.

Pozostało jeszcze 78% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Krzysztof Potaczała

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.