Zoo z azylem dla dzikich zwierząt?
Dwa małe lwy odebrane z cyrków na Śląsku trafiły do poznańskiego zoo. Dyrekcja chce więc stworzyć azyl dla dzikich zwierząt. Czy może?
Dwa małe lwy to kolejne zwierzęta cyrkowe, które w ostatnim czasie trafiły do poznańskiego zoo. Pierwszy był niedźwiedź Baloo, krokodyl, żółwie, ostatnio małpka kapucynka. Lwy zostały odebrane z rąk prywatnych przez fundacje Viva.
- Policja z Rybnika (woj. śląskie) zwróciła się do nas z prośbą o udział w kontroli w jednym z tamtejszych cyrków. Okazało się, że znajduje się tam trzymiesięczna lwica. Dzień później policjanci skontrolowani inne mieszkanie, także na Śląsku. Tam z kolei przebywał czteromiesięczny lew i trzy ogromne krokodyle - opowiada Anna Plaszczyk z fundacji Viva.
Zwierzęta wychowywane były w warunkach nieprzystosowanych do ich natury. Ich właścicielami były osoby, które miały zarejestrowane cyrki, ale nigdy się z nimi nie wystawiały. Poznańskie zoo, po rozmowie z władzami miasta zdecydowało się przyjąć małe lwiątka i metrowego krokodyla. Teraz zwierzęta objęte są kwarantanną, przechodzą też szereg badań.
Zarówno Anna Plaszczyk z fundacji Viva, jak i dyrekcja zoo zauważają, że problem adopcji dzikich zwierząt pojawia się coraz częściej. Zwłaszcza, że każdy może zarejestrować cyrk i pozyskać legalnie dzikie zwierzę. Te, które udało się odebrać nie ma jednak gdzie azylować.
Dlatego poznańska dyrekcja ogrodu zoologicznego świadoma narastającego problemu zdecydowała się otworzyć własny azyl. Na to potrzeba jednak pieniędzy. Te dyrekcja chce pozyskać dzięki zbiórce na portalu PolakPomaga. Na budowę azylu potrzeba 500 tysięcy złotych. Zbiórka potrwa 45 dni. Czy zoo stanie się więc azylem dla dzikich zwierząt?
- Konsekwentnie realizujemy politykę domu dla zwierząt, gdzie każde dzikie zwierzę z konfiskaty może znaleźć swoje miejsce. Trzeba mieć świadomość, że dla tych istot to jedyna szansa na przeżycie. Nigdy nie będą udomowione, a przez wpływ człowieka nie mogą też wrócić na wolność - opowiada Ewa Zgrabczyńska.
Negatywnie do pomysłu dyrekcji zoo odnosi się powiatowy lekarz weterynarii, który już wcześniej zwracał uwagę, że zoo to nie schronisko dla zwierząt.
- O tym, że do zoo mają trafić zwierzęta kotowate wiem od Głównego Lekarza Weterynarii, nie od pani dyrektor. Jednak ona też powinna mnie o tym powiadomić
- zwraca uwagę Ireneusz Sobiak, powiatowy weterynarz. - Azyl nie może być częścią ogrodu zoologicznego. Przepisy na to nie zezwalają. Musi mieć osobne wejście, osobną bramę, inne opłotowanie, by bytujące w nim osobniki nie zagrażały innym zwierzętom na terenie ogrodu. Ja muszę ustanowić dla niego warunki weterynaryjne. Zoo to jednostka zatwierdzona, gdzie pod ścisłą kontrolą są żyjące w nim zwierzęta. Rządzi się innymi prawami niż azyl - zaznacza Ireneusz Sobiak i dodaje, że przez tak pochopne działanie poznańskie zoo może stracić status ogrodu zoologicznego.
Ewa Zgrabczyńska jednak wątpliwości co do swoich działań nie ma.
- Zachowane są wszystkie zapisy unijnej dyrektywy o ogrodach zoologicznych, a także restrykcyjne przepisy weterynaryjne. Pan Sobiak niech wskaże miejsce, gdzie może przebywać trzymetrowy krokodyl
- mówi.